Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

9/26/2018

Życie boli #58 - Wyższość e-booka nad papierem i odwrotnie!

Szanowni Czytelnicy,
jak pewnie doskonale się orientujecie niedawno moja trzecia książka ujrzała światło dzienne. Można ją kupić klikając w ten link: e-bookowo.pl/Przywrócony: Brzask. Wydałem ją w formie e-booka, tak jak poprzednie dwie, zatem można by było postawić tezę, że jestem fanem elektronicznych książek. Czy aby na pewno? Postaram Wam się dzisiaj przedstawić argumenty za używaniem elektronicznych książek jak i te, za używaniem wersji papierowych, bo, jak wszystko w życiu, obydwa nośniki mają swoje plusy i minusy.

Każdy z nas, czytających, choć przez chwilę zastanawiał się czy lepiej zainwestować w porządny czytnik e-booków czy może lepiej dostawić kolejny regał na książki. No i właśnie tutaj zaczyna się podstawowy konflikt interesów. Mają nieduże mieszkanie, w którym nie ma miejsca na bibliotekę, trzeba sobie radzić z organizacją przestrzeni. Dlatego jednym z głównych argumentów za przejściem na e-booki jest to, że można mieć milion książek, a one zajmą tylko tyle ile zajmuje czytnik. Ale od razu można odbić piłeczkę i powiedzieć, że oczywiście książki papierowe zajmują sporo miejsca, ale można je ustawić pięknie na półkach i wyglądać na mądrzejszego.

9/19/2018

NieRecenzja #10 - Happy!

Szanowni Czytelnicy,
są takie dzieła, których fabuła zaskakuje, od początku do końca trzyma w napięci, nie pozwala widzowi odwrócić wzroku nawet na moment, ale są też dzieła takie, których opis fabuły wywołuje u nas uczucie jednoczesnego zaciekawienia i zwątpienia. Te dwa rodzaje łączy w sobie serial "Happy!", o Wam opowiem przy okazji tego tekstu.

Ostatnio miałem niewiele czasu na oglądanie seriali, więc chciałem znaleźć coś, co pochłonie jeden, no może dwa wieczory, a przy okazji da mi odpowiednią dozę rozrywki. Przypomniałem sobie wtedy o serialu "Happy!". Usłyszałem gdzieś sam tytuł i krótki opis fabuły. Brzmiał on wtedy mniej więcej tak: "Jest to serial o gościu, który ratuje dziecko, ale pomaga mu w tym animowany jednorożec". Ja lubię filmy czy seriale, które są pokręcone i pojawia się w nich coś zaskakującego. Stąd między innymi jednym z moich ulubionych filmów jest "Fight Club". Słysząc więc taki opis musiałem poszukać czegoś więcej o tym serialu. Poszukałem, znalazłem i nie zawiodłem się.

9/12/2018

Życie boli #57 - Zostań dawcą!

Szanowni Czytelnicy,
postanowiłem zostać dawcą i dzisiaj Wam trochę o tym opowiem. Nie będzie to jednak historia o tym jak kupiłem sobie motocykl i jeżdżę nim jak debil, ale o świadomym wspieraniu ludzi potrzebujących, o dzieleniu się składnikami swojego organizmu. Tak naprawdę jednak będzie to opowieść o biciu się z myślami, trudnych decyzjach i kontynuacji bycia dobrym człowiekiem.

Swoją historię z krwiodawstwem zacząłem w liceum. Pomagałem wtedy przy akcji wyjazdowej Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi, która to odbywała się w mojej szkole. Poproszono mnie, wraz z kilkoma kolegami, by pomóc poprzenosić sprzęt i pobrane próbki do samochodu. Na tym się skończyło. W ogóle przez myśl mi nie przeszło żeby oddać wtedy krew. Myślałem, że ludzie oddający w tak mało sterylnych warunkach krew muszą mieć coś z głową. To samo myślałem w trakcie studiów. Na moim wydziale organizowano Wampiriady. Chętnych do oddania krwi było mnóstwo, pełne korytarze. Wtedy widziałem też ludzi, którzy słabo znosili wypompowanie z ciała 450ml krwi i uznałem, że jest to zupełnie nie dla mnie.

9/05/2018

Życie boli #56 - Życie jak Dzień Świra

Szanowni Czytelnicy,
w roku 2002 do kin trafił film w reżyserii Marka Koterskiego, który w moment stał się ikoną polskiej kinematografii. "Dzień Świra", bo o tym filmie mowa, reklamowany był jako komedia obyczajowa i młody ja, oglądający go niedługo po premierze, zaśmiewał się niemal na każdej scenie. Dopiero z wiekiem, z doświadczeniem i z każdym kolejnym powrotem do tego filmu utwierdzam się w przekonaniu, że od komedii "Dzień Świra" leży bardzo daleko.

Rynek filmowy produkuje nowe produkcje z taką częstotliwością, że nie mam czasu na wracanie do klasyków. Postanowiłem sobie, że nie będę tracił czasu na wracanie tego, co już widziałem. Jednak jest kilka filmów, od których uciec nie mogę. Wśród nich jest "Fight Club", "Rocky" i właśnie "Dzień Świra". Dzisiaj, kiedy po raz kolejny wracałem na czwarte piętro sprawdzić czy zamknąłem drzwi, uświadomiłem sobie, że warto by było się zastanowić nad tym ile z naszego życia Marek Koterski zmieścił w "Dniu Świra".