Szanowni Czytelnicy,
raczej nie jesteście tego świadomi, bo nie wstawiam postów
na fb, nie opowiadam o tym każdemu, nie robię sobie selfików w szatni czy przed
lustrem z napiętym bickiem, nie udostępniam postów o odżywkach, motywacji czy
innych bredniach, ale chodzę na siłownię. I to nie tylko chodzę, ale nawet na
niej ćwiczę! Szok, nie? Da się ćwiczyć na siłowni bez robienia tych
niepotrzebnych rzeczy, o których wspominałem wyżej! Jak już otrząsnęliście się
z szoku to poczytajcie jakie ciekawe typy osobowości spotkałem na siłowni.
Wbrew pozorom innym trenującym nie bardzo przeszkadzają te
„fitfriki”, które cały czas rozmawiają o dietach, odżywkach, ćwiczeniach i
innych tego typu rzeczach. Oni drażnią, i to bardzo, ale poza siłownią. Na
samej sali nie mają czasu na gadanie, bo robią swój trening według zegarka.
Starannie zaplanowana trzydziestosekundowa przerwa między jedną serią a drugą
nie może być zakłócona choćby zamienieniem zdania z kimkolwiek.
Drugą grupą, która się wyróżnia są koksy. Jak wygląda koks
każdy wie, ale jak trenuje? Rzeczony koks ma swoje gniazdko. Wybiera sobie
miejsce, w którym musi być ławeczka (jak nie ma to ją przyniesie), lustro i
jakiś stoliczek w którym może sobie położyć telefon, zeszyt z programem
treningowym i jakiś bidonik z białkiem. Do swojego gniazdka ściąga największe
hantle jakie tylko są i wszystko inne co ciężkie. Ćwiczy wydając z siebie
dzikie dźwięki (sapanie, dyszenie, rzucanie kurwami) wprost proporcjonalne do
obecności ładnych kobiet na siłowni. Oczywiście po treningu jest tak bardzo
zmęczony, ale to tak bardzo, że to całe swoje gniazdo zostawia i idzie do
szatni.
Jest też typ wyjątkowy, spotkałem tylko jeden taki
przypadek, ale uśmiałem się z niego do łez, a bardziej niż z niego to z
konsekwencji z jaką postępuje. Ciężko ten typ określić jednym słowem, chodzi o
człowieka, który wchodzi na siłownię już ubrany w strój mniej więcej sportowy,
nawet się nie przebiera i idzie na salę. Tam bez żadnej rozgrzewki ćwiczy 15
minut podnosząc sztangę czy hantle i wychodzi. Co mu to daje? Po co płaci za
karnet? Po co istnieje i dokąd zmierza? Nie wiem, bo do nikogo nie odzywa się
poza standardowym pytaniem „dużo ci jeszcze zostało?” kiedy ktoś ośmieli się
zająć jego ławeczkę.
Niby-trener to człowiek, który chyba wkurza najbardziej. A
już na pewno jest w pierwszej trójce. Taki oto niby-trener uważa, że skoro
ogląda vlogi sportowców, ma lajknięte miliony fanpejdży o siłowni to może
doradzać każdemu jak profesjonalista. Podchodzi taki i zaczyna: „widziałem, że
robiłeś serie na tej maszynie, powinieneś bardziej prostować łokcie, bo jak nie
to…”. Nie twierdzę, że zawsze rada takiego człowieka jest do dupy, ale kiedy
zagaduje do każdego wyliczając mu błędy, to robi się natrętny niczym komar w
nocy.
Dupeczki! Tak jest! Ten typ nie wkurza, ale rozprasza.
Bardzo łatwo nabawić się jakiejś kontuzji kiedy na sali pojawia się taka
dupeczka. Czym ona się charakteryzuje? Słuchawki w uszach, spodenki albo bardzo
obcisłe, albo bardzo krótkie. Koszulka albo bardzo obcisła, albo luźna i
krótka, ale obowiązkowo musi być głęboki dekolt.
Oczywiście zjawia się też męski odpowiednik. Ten dzieli się
na dwa rodzaje. Pasywny, który jest ubrany w obcisłą koszulkę, która odkrywa
jego wielkie mięśnie, przechadza się obok dziewczyn, ewentualnie podnosi
wielkie ciężary żeby zwrócić na siebie uwagę. Aktywny, ten jest dużo gorszy,
który mało co ćwiczy, a chodzi i zagaduje. Tutaj jej powie, że ładnie wygląda,
tutaj podpowie jak ustawić plecy przy ćwiczeniach, tutaj podrzuci pomysł na
ćwiczenie, tutaj zaprosi na kawę, a najlepsze jest to, że nie zraża go nawet
to, że dziewczyna ma słuchawki i nie słyszy (albo olewa) to co on mówi.
Są jeszcze okupanci. Tacy ludzie zajmują jedną maszynę przez
dobre pół godziny, robią tam miliony serii po miliony powtórzeń, nie dopuszczając
nikogo nawet na chwilę. W przerwach między tym milionem serii siedzą sobie na
maszynie, dalej ją zajmując, i bawią się telefonem. Na pytanie czy można wejść na jedną serię albo
nie odpowiadają wcale i zaczynają ćwiczyć, albo odpowiadają, że jasne, ale jak
skończy.
No i na sam koniec dorzucę normalnych, którzy ćwiczą w
sposób kulturalny, myślą, odkładają sprzęty na miejsce, nie zajmują maszyn, nie
gadają bzdur, z którymi można porozmawiać w przerwach między ćwiczeniami,
wymienić poglądy, poobgadywać innych. A Wy którym typem jesteście? Może
dorzucilibyście coś do tej listy? Piszcie śmiało!
Kamil Bednarek
Czytajcie "Przywróconego" (Goneta.net/Przywrócony_Zenit)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podyskutujmy w komentarzach!