każdy z nas ma różne talenty. Nawet człowiek, któremu wydaje się, że nic nie potrafi i jest totalną łamagą ma jakieś niespotykane umiejętności. Są tacy, którzy potrafią policzyć każde działanie matematyczne w pamięci, są tacy, którzy potrafią opisać każde wspomnienie ze swojego życia tak, jakby to się wydarzyło wczoraj. Znajdą się również tacy, którzy potrafią stać na rękach, szybko biegać, wytrzymać pod wodą dwadzieścia minut czy gotować pyszności bez czytania co trzydzieści sekund przepisu w internecie. Ja sam, jakby dobrze poszukać, to mam kilka talentów. Podobno potrafię nieźle pisać, całkiem dobrze sobie utrudniam życie i jestem całkiem silny, ale najbardziej niespodziewanym talentem, a wręcz supermocą, jaką u siebie zauważyłem jest przyciąganie meneli.
Nie mam zielonego pojęcia skąd to się mogło wziąć. Ubieram się w miarę normalnie, nie wyglądam też na zapijaczonego chlora, ani też na bogatego biznesmena, a jednak każdy menel, który tylko znajdzie się w moim zasięgu musi do mnie podejść. Nie ważne ilu ludzi będzie wokół, oni od razu biegną do mnie, działam na nich jak magnes. Kiedy tylko widzę (albo czuję), że jest jakiś w okolicy to wiem już do kogo podejdzie. Pomyślałem sobie, że przedstawię Wam kilka najciekawszych bliskich spotkań trzeciego stopnia jakie przeżyłem w ostatnim czasie.
Zdarzyło mi się wracać do domu z Łodzi. Czekałem na przystanku MPK w okolicy Placu Wolności, było już ciemno, ale nie jakoś strasznie późno. Stałem sobie na przystanku, a dokładniej w bramie obok, bo trochę mżyło i nagle, zza węgła, wyskoczył menel. To był tzw. dreptak, czyli człowiek, który idąc po płaskim wygląda jakby wchodził po schodach. Zasuwał tym swoim tanecznym krokiem i już przeszedł obok mnie, zwyczajnie nie zauważył mnie stojącego w tej bramie. Już się ucieszyłem, że uniknę przyjemności rozmowy z tym osobnikiem, ale on jakby wyczuł mój zapach. Zatrzymał się jakieś dwa metry ode mnie i odwrócił się w stronę bramy. Stanął obok mnie i zaczął dialog:
- Yyyyy, kerowniku, yyyy, złotówki by kerownik nie miał?
- Nie miałby, kierownik tylko kartami płaci - odpowiedziałem.
- Yyyyy, no tera to wszystkie tym plastykem płaco, nikt drobnych nie nosi. A papierosa inżynier nie ma? - spróbował raz jeszcze.
- Nie ma, bo nie pali.
Odwrócił się na pięcie i tuptając w swoją stronę rzucił:
- Yyyy, fajek nie pali, kasy nie ma... pedał.
Sytuacja numer dwa. Siedzę sobie na ławce na Piotrkowskiej, wiem, mój błąd, ale cóż zrobić. Siedzę i przychodzi menel. Taki zwyczajny, łódzki tubylec. Jakieś brudne jeansy, czapka z daszkiem i koszulka pamiętająca mecze Orłów Górskiego. Dosiadł się, choć ławek w okolicy było sporo, i zaczął nawijać:
- Miałem kiedyś babę - powiada. - Taka gruba ruda Jadźka. Panie, co to było za wredne babsko. Jak tylko wyczuła, że piłem, a ja jestem trochę pijący, to od razu mnie tłukła. Co tam miała po ręką brała i jeb w łeb. Jak mi kiedyś pierdolła to do tej pory mam ślad - zdjął czapkę i pokazał mi bliznę przez pół głowy. -Ale panie jak się w końcu wkurwiłem to ją zajebałem. Wziąłem w nocy krzesło i jebłem ją jak spała. Wypuścili mnie z paki tydzień temu i tak baluję. Młody pan jesteś to panu powiem, że warto wredną babę zajebać, potem pan wyjdziesz i jest co opijać.
Wstał i poszedł, a ja zbierał szczękę z Piotrkowskiej.
Zdarzyło mi się kiedyś wybrać na wakacje. Liczyłem, że tylko mniej więcej miejscowi menele tak do mnie lgną i w tak zwanym "świecie" będę miał spokój. Bardzo się niestety przeliczyłem. Spacerując sobie wieczorkiem zostałem dogoniony przez menela. Wyprzedził mnie kilka kroków, co pozwoliło poznać bukiet zapachów jaki na sobie niósł. Odwrócił się w moją stronę i zaczął prosto z mostu:
- Parę groszy na wódeczkę potrzebuję, przyjacielu.
- Nie mam drobnych - odparłem standardowo.
- Grube też wezne - zaśmiał się rubasznie ukazując czarno-brązowy uśmieszek.
- Grubych też nie ma, bieda w kraju.
- To może koleżanka pożyczy - wskazał głową na moją towarzyszkę, która już odciągała mnie w drugą stronę.
- Czekaj, czekaj. Koleżanka mi pożyczy, a ja mam dać tobie? - zapytałem.
- A jak! Ja skoczę do sklepu, a wy się między sobą już tam rozliczycie - ponownie wyszczerzył swoje zęby.
Tak mnie tą odpowiedzią zaskoczył, że dostał dwójkę, która mi została w kieszeni po jakiejś turystycznej atrakcji.
Żeby nie przeciągać tego tekstu w nieskończoność przejdziemy do ostatniego przykładu mojego niezwykłego talentu. Przystanek MPK, godziny szczytu, ludzi od cholery. Nie ma szans żeby się nawet do jednego tramwaju zmieścili. W tym tłumie stoję sobie ja i jem jabłko. Wiem, że to dziwne miejsce na jedzenie, ale jakoś tak mnie naszło. Stoję sobie i czekam aż wreszcie przez ten tłum przebija się dwóch meneli. Oczywiście ich bystre oczęta spoczęły na mojej skromnej osobie. Jedne z nich podchodzi i zaczyna tradycyjnym tekstem:
- Poratuje kierownik papieroskiem?
Już chciałem odpowiedzieć, ale musiałem przełknąć ten kawałek jabłka, który miałem w ryju, ale uprzedził mnie kolega pytającego.
- Daj spokój, kolega nie pali, widzisz, że się jabłuszkiem zdrowo odżywia.
I poszli dalej.
Kończąc te moje menelskie historie dodam jeszcze, że nawet gołąb, który w ogródku jednej z restauracji chciał sprawdzić czy coś mi ze stolika nie spadło, wyglądał jak żul. Był jakoś dziwnie przygarbiony, kulał i jego pióra wyglądały jak po ostrej gołębiej bójce. Także już teraz wiecie jaki jest mój największy talent, a jakie Wy macie umiejętności? Potraficie złamać nogę idąc boso po dywanie? Umiecie polizać własny łokieć? A może sięgacie ustami jeszcze gdzieś? Jeśli chcecie to zapraszam do podzielenia się tym w komentarzu.
Zupełnie na koniec jeszcze taka krótka informacja, jeśli wyłączycie adblocka na tej stronie to w kolumnie po lewej Ceneo.pl pokaże Wam produkty, których ostatnio szukaliście, ale w najniższej cenie. Także jeśli będziecie czegoś szukać w Ceneo.pl to zróbcie to przez moją stronę, proszę. Dla Was to jedno kliknięcie więcej, a dla mnie pomoc w rozwoju stronki. Dzięki!
Kamil Bednarek
Zapraszam na: fb.com/KamilBednarekBeletrystyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podyskutujmy w komentarzach!