Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

8/14/2014

Relacja z wyjazdu do Krakowa - Dzień 4.

Zapraszam na czwartą odsłonę relacji z moich wakacji w Krakowie. Dzisiaj zobaczycie jak dziwna potrafi być sztuka.

Dzień 4. - 27.07 - Obcowanie z kulturą!

W niedzielę, przedostatni dzień naszego pobytu, postanowiliśmy wybrać się do Muzeum Sztuki Współczesnej "MOCAK". Była tam wystawa pt. "zbrodnia w sztuce". Kto czytał moją książkę ten wie, że zbrodnia nie jest mi obca. I właśnie dlatego szedłem tam z dreszczykiem emocji (z dreszczami wyszedłem, ale o tym później). Zacznijmy od początku.

Żeby dostać się do tego muzeum musieliśmy przejść spory kawałek od przystanku. Oczywiście nie wiedzieliśmy jak dotrzeć na miejsce. Na szczęście miałem GPS, a koleś, który obwoził po mieście turystów takim śmiesznym meleksem, wskazał nam taką samą drogę jak moja nawigacja. MOCAK znajduje się na ulicy Lipowej 4, a ulica Lipowa znajduje się na konkretnym zadupiu. Zanim tam dotarliśmy, spotkaliśmy instalację stworzoną na Placu Bohaterów Getta. Były to krzesła zrobione z jakiegoś metalu (najwyraźniej albo niedrogiego, albo dobrze chronionego skoro nadal tam stały) rozstawione w równych odległościach.
I oczywiście musieliśmy sobie zrobić na nich zdjęcia. Nie muszę chyba mówić kto wygrał Grę o Tron.

A samo Muzeum składa się z kilku budynków, ale główny prezentuje się tak:
Wystawa "zbrodnia w sztuce" była tak dziwna, tak bardzo ryła mózg, że nawet nie mam żadnych zdjęć. Jakoś nie było głowy żeby cokolwiek fotografować. Może to i dobrze, bo wystarczą mi obrazy tego wszystkiego w pamięci. Zdjęcia morderców i ich ofiar, filmy opowiadające o zbrodni (ciężko nazwać filmem obraz rękawiczki gumowej napełnionej krwią, która pokazuje jak ginęli znani artyści), instalacje. Być może ja nie rozumiem sztuki współczesnej, ale powiem Wam, że piękna to się tam nie doszukałem. No bo o ile symbolika więziennych tatuaży może nam się przydać w komunikacji miejskiej, o tyle cela więzienna zrobiona z włóczki? Albo, z innej beczki, przesłuchanie kobiety, który zabiła swoją rodzinę w formie wyświetlanych na ścianie wyrazów, czasem zdań. Każde nowe słowo pojawiało się z charakterystycznym "pip" z głośników, co doprowadzało do szału. Dwa zardzewiałe noże przymocowane do koła, które kręcąc się wprawiało je w ruch. Całość skrzypiała tak bardzo, że nawet teraz mam ciarki jak o tym pomyśle. No i kulminacja całej wystawy. Małe pomieszczenie, oddzielone od reszty, w środku wielkie drewniane pudło i wystające z niego dwa druty, na końcu których umieszczono kurze łapki. Oczywiście Kamil nie mógł się powstrzymać i włączył to dziadostwo. Łapki zaczęły się ruszać na tych drutach powodując ogromny hałas i niesmak u oglądających. Był też fajny element. Jeśli wybieracie się do tego Muzeum i nie chcecie sobie psuć zabawy, to przerwijcie czytanie teraz i zacznijcie po następnym zdjęciu. Otóż, na samym końcu jednej z kondygnacji budynku Muzeum znajdowały się schodki w górę. Kilka stopni prowadzących do okien wychodzących na ogród i czegoś wyglądającego jak wewnętrzne oczko wodne. Nie wiedząc, że jest to część wystawy weszliśmy sobie po tych schodach, a w tym oczku leży sobie topielec. Wszyscy normalni ludzie się płoszyli, tylko ja zacząłem się śmiać.

Inne wystawy znajdujące się aktualnie w MOCAKu prezentowały obrazy wyglądające, na przykład, tak jak widzicie wyżej. Tutaj autor przedstawił nam to co widzi gdy patrząc na słońce bardzo mocno zmruży oczy.


Te dzieła były akurat bardzo fajne, bo takim życiowym prawdom, problemom z jakimi się spotykamy nadano formę powiadomień jakie wyskakują czasami w systemach Windows.


Był też sześcienny pokój, w którym słowo "między" zapisano w różnych kombinacjach liter. Po chwili stania wewnątrz zaczynało to działać na nerwy i podświadomie doszukiwałem się tam tych słów jak w wykreślankach.

Nie, to nie to co zostało po naszym niedzielnym obiedzie. Otóż jest to rzeźba (albo obraz, nie wiem), która wisi na ścianie w MOCAKu. To nie jest namalowane, ale przytwierdzone do blatu prawdziwego stołu. Wszystko co tam widzicie było używane podczas prawdziwego posiłku, a po jego zakończeniu artysta skrupulatnie to wszystko przymocował, zabezpieczył i powiesił na ścianie.

Nie mam pojęcia co to jest, ale jest fajne i mi się podoba. Jest to tak naprawdę jedyna rzecz wystawiona w MOCAKu (nie licząc sadzawki z topielcem), którą mógłbym mieć w domu.

Ludzie czasami pytają mnie co mam w głowie, bo piszę brutalnie, o smutnych rzeczach i takie tam. Nigdy nie chciało mi się im tego tłumaczyć, a po wizycie w Muzeum Sztuki Współczesnej nie muszę już nic mówić, wystarczy, że pokażę to zdjęcie:

To, według artysty, są czarne myśli. Tak wygląda człowiek, którego te myśli pochłaniają. Bardzo mi się to spodobało, ale nie wiem czy w pełni oddaje sposób w jaki takie czarne myśli wpływają na człowieka.


Po wyjściu z MOCAKa miałem ciarki na karku. Cały czas w uszach dzwoniło mi to "pipanie" przy przesłuchaniu i okropny hałas wytwarzany przez zardzewiały mechanizm noży piłujących drewno. Jeżeli takie emocje miała ta wystawa wywołać to się udało.

Obiad zjedliśmy w małej knajpce, niestety nazwy, ani adresu nie pamiętam, bo trafiliśmy tam przez przypadek. Mogę powiedzieć tylko, że było bardzo smacznie i niedrogo. A zjedliśmy prawdziwy niedzielny obiad, czyli rosół, ziemniaki, pierś z kurczaka i kapustę zasmażaną.

Po obiedzie poszliśmy nad Wisłę, przy okazji zwiedzając kościół i klasztor. Posiedzieliśmy sobie na murku aż nadeszła pora na koncert! Był to Koncert Muzyki Ukraińskiej i Łemkowskiej w Żydowskim Muzeum Galicja. Jak sama nazwa koncertu wskazuje była to skoczna muzyka biesiadna i bawiłem się o wiele lepiej niż myślałem. Zagrały dwa zespoły. Pierwszym był zespół Łemkowska Nuta:
A drugim był zespół Słowiany (link do facebooka: https://www.facebook.com/Slowiany):
Obydwie kapele musiały bisować, bo tak ich muzyka spodobała się publiczności.

W drodze powrotnej wstąpiliśmy na kebab i tak zakończył się czwarty dzień naszego pobytu w Krakowie. Na relację (krótką) z dnia piątego zapraszam wkrótce.

Pozdrawiam gorąco,

Nie zapomnijcie o możliwości zakupu mojej książki: http://www.goneta.net/przywrocony-swit-zmierzchu
I bądźcie na bieżąco śledząc ten profil na Facebooku: https://www.facebook.com/Przywrocony

Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!