Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

10/30/2016

Halloween - zabawa czy przyzywanie demonów?

Szanowni Czytelnicy,

miałem się w to nie mieszać, ale jak usłyszałem, że nawet papież namawia do odrzucenia Halloween to nie wytrzymałem. Od razu uprzedzę, że nie będzie to długi tekst, więc nie bójcie się.

Zacznę od tego, że śmiać mi się chce jak słyszę, że zachodnie i zepsute Halloween wypiera nasze tradycyjne Wszystkich Świętych. Kult zmarłych wypiera święto zmarłych. No fakt, bo przebieranie się, bieganie po domach, zbieranie cukierków i zabawy to kwintesencja zepsucia i w taki sposób właśnie się przywołuje demony. Zgadza się, że Halloween pochodzi z kultur zachodnich, ale Wszystkich Świętych nie jest naszą tradycją. W tradycji polskiej obchodziło się Dziady, więc argument o tym, że zachodnie tradycje wypierają nasze swojskie jest, krótko mówiąc, do dupy.

Drugą sprawą jest to, że Halloween nie może wypierać Wszystkich Świętych, bo daty się nie pokrywają. Zabawowe święto duszków, zjaw, wampirów i innego tałatajstwa (generalnie okazja do zabawy po prostu) jest dzień wcześniej niż święto zmarłych. Nawet jeśli ktoś się przebierze w kostium, powiedzmy, mumii. Nawali się jak świnia, bo wredni ludzie zamiast cukierków dawali mu wódki, to nic nie stoi na przeszkodzie żeby przez cały kolejny dzień zdążył wytrzeźwieć, odwinąć się z bandaży, kupić znicze i iść na cmentarz.

No i wreszcie chrześcijanie muszą zrozumieć, że ich obrzędy, a nawet ich religia nie była pierwsza. Różne obrzędy nazywane przez nich pogańskimi, głęboko zakorzeniły się w ludzkiej świadomości, tradycji i kulturze. Sami zresztą z nich korzystają i jeśli idzie to po ich myśli to nie odezwą się nawet słówkiem. Ludzie od zarania dziejów chcieli mieć kontakt ze zmarłymi przodkami. Po co? Ano po to żeby zmniejszyć tęsknotę, żeby zapytać o radę, żeby wysłuchać mądrości starszych. W dodatku bali się też złych mocy, które zanim rozwinęła się nauka, odpowiadały za większość niepomyślnych sytuacji w życiu. Powstawały przeróżne mitologie, w których demony odgrywały znaczną rolę i dzięki takim świętom starano się zaskarbić sobie sympatię przodków i przy okazji, chociaż trochę, obłaskawić te złe duchy. W Polsce udało się pozbyć tradycji dziadów, ale przecież karnawałowe bale przebierańców, ostatki czy tradycje związane z kolędnikami nadal są kultywowane, więc nie ma co atakować ludzi, że się przebiorą za wampira i pobiegają z koszykiem zbierając cukierki i robiąc psikusy.

Na samo koniec chciałem jeszcze zauważyć, że nikt nikogo nie zmusza do przebierania się, do brania udziału w imprezach halloweenowych, przyzywania demonów, składania w ofierze dziewic a nawet do jeżdżenia po cmentarzach. Powinna to być każdego indywidualna sprawa, bo gdyby włodarze kościelni i wszyscy katopatole i inni fanatycy pomyśleli przez chwilę i zadali sobie trud przemyślenia sprawy na chłodno to doszli by do tego samego wniosku co ja. Otóż Halloween nie jest okazją do przyzywania demonów, wychwalania Szatana i odwracania się od wiary, jest okazją do zabawy. Dzieciaki pół roku wcześniej planują jak się przebiorą, ludzie dekorują domy, organizują imprezy i bawią się! Spędzają czas w fajny sposób, w sposób jaki im pasuje. Nie robią krzywdy nikomu, a że każda okazja jest dobra to ją wykorzystują. Ci, którzy obchodzą Wszystkich Świętych pierwszego listopada pójdą na cmentarz, odwiedzić groby bliskich i to, że dzień wcześniej byli zombie, duchem, wampirem czy Harley Quinn nie będzie miało żadnego znaczenia.

Osobiście nie obchodzę Halloween, ale nie dlatego, że uważam, że to szatańskie święto czy inne tego typu brednie. Po prostu nie lubię się przebierać, ale wszystkim, którzy wybierają się na takie imprezy, siedzą już przebrani i czytają ten tekst życzę udanej zabawy. Wypijcie jednego za moje powodzenie! Natomiast jeśli chodzi o odwiedzanie grobów to owszem, wybieram się na cmentarz, nawet dzisiaj już odwiedziłem kilka oddalonych od domu, ale, uwaga zaskoczenie, nie była to pierwsza wizyta w roku i pewnie nie będzie ostatnia, bo nie o to chodzi żeby pamiętać o przodkach od święta, ale żeby częściej znaleźć czas na to. Co prawda nie uważam, żeby to czy na grobie pali się znicz czy nie miało jakikolwiek wpływ na rzeczywistość, ale chodzi o samą pamięć.

Na dzisiaj ode mnie to by było tyle. Nie jedzcie waty cukrowej, którą sprzedają przed cmentarzami. Dużo w niej spalin.

Pozdrawiam!
Kamil Bednarek
Czytajcie "Przywróconego" (Goneta.net/Przywrócony_Zenit)

10/03/2016

Czarny protest - zakaz aborcji czy jej liberalizacja?

Szanowni Czytelnicy,

ja zazwyczaj w internecie nie emanuję swoimi poglądami politycznymi i niechętnie wdaję się w jakieś tego typu dyskusje, ale tym razem uznałem, że trzeba. Jednak tym razem pokuszę się o pokazanie publicznie swojego zdania na ten temat. I zanim ludzie skoczą mi do gardła szczekając, że przecież jestem facetem, więc o aborcji wypowiadać się nie powinienem to powiem, że tak naprawdę to nie o aborcję samą w sobie tutaj chodzi. A po drugie faceci jakiś tam udział w zachodzeniu w ciążę mają, więc morda tam i czytać dalej.

Nie będę się rozpisywał na ten temat, bo wiele słów już zostało powiedzianych i każdy, kto się sprawą choć trochę zainteresował wie jak to się zaczęło i do czego to prowadzi. Rząd chce podlizać się klerowi jeszcze bardziej i zakazać aborcji całkowicie w imię obrony dzieci. Z tym, że aborcja w odpowiednio wczesnym stadium ciąży z zabijaniem dzieci ma tyle samo wspólnego co jedzenie jajek z jedzeniem kurczaka. Drugą sprawą jest sadyzm, który rząd chce prowadzić, a który będzie się opierał na tym, że kobieta będzie musiała wychowywać dziecko swojego gwałciciela, które często będzie do tego gwałciciela podobne. No i wreszcie zmuszanie kobiety do urodzenia dziecka, które złapie dwa oddechy (albo i to nie) i umrze, bo nie ma organów potrzebnych do życia. Ja wątpię czy pani poseł Pawłowicz czy inni znawcy sumień i biologii z PiSu chcieliby oglądać swoje dziecko w takim stanie. Dodatkowe zakazy badań prenatalnych i konieczność noszenia ciąży mimo groźby ryzyka śmierci matki to już nawet do komentowania się nie nadaje.

Ja nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak bym się czuł, gdyby moja partnerka rodząc niepełnosprawne dziecko umarła. A takich przypadków będzie sporo, jeśli rząd przepchnie tę ustawę. Czego będzie więcej? Więcej będzie dzieci znajdowanych na śmietnikach, "lekarzy" którzy usuwają ciąże w piwnicach, śmierci młodych kobiet, samobójstw i dzieciobójstw. Czego będzie mniej? Wolności!

O to mi właśnie chodzi. Ja akurat jestem za tym żeby państwo nie wtrącało się do mojego życia. Mogą tego zupełnie nie robić i mi to przeszkadzać nie będzie. Jednak wiem, że w tym kraju jest to nie możliwe, więc chciałbym żeby to wtrącanie się było jak najmniejsze. Niestety kazano mi zarejestrować już numer na kartę, bo przecież mogę być terrorystą. Teraz jeszcze będą mi kazać co mam robić z ciążą. Argumentem za tym żeby zakazać aborcji jest to, że dzieci będą masowo ginąć. Ja nie wiem co ci ludzie mają w głowach, ale mózgu to tam raczej się nie znajdzie. Tutaj chodzi o prawo wyboru i nikt, po wprowadzeniu liberalizacji aborcji, nie będzie wyłapywał kobiet z brzuchem i wagonami wiózł ich do lekarzy, którzy jak w manufakturach będą im płody z macic wyrywać. Po prostu kobiety, a właściwie pary, będą miały wybór co zrobić i ten wybór powinien być tylko ich i obciążać tylko ich sumienia.

Podsumowując ten mój wywód uważam, że każdy powinien mieć prawo wyboru czy chce się rozmnażać, czy chce wziąć na siebie ciężar wychowywania dziecka z gwałtu, dziecka chorego czy dziecka, które nie ma najmniejszych szans na dożycie do pierwszej komunii. Każdy powinien mieć wybór, bo, jeśli przyjąć zasady tych, którzy najbardziej życia poczętego (jakby było też niepoczęte...) bronią, każdy będzie sądzony indywidualnie. Państwa nie powinno się wtrącać do życia swoich obywateli i tyle. Czarny protest popieram jak najbardziej, popieram liberalizację aborcji, popieram prawo do eutanazji, a z feministek nadal będę żartował, bo ich akurat nie popieram. Brawo dla kobiet za tę inicjatywę, nie wiem czy cokolwiek to zmieni, ale niech Jarek widzi, że nie będzie miał łatwo.

Co do CETA, którego wprowadzenia ma być rzekomo tuszowane, to ciężko mi w to uwierzyć jak chyba w trzech różnych mediach słyszałem jak poseł Sawicki z PSLu o tym mówił. A jeśli ja, nie słuchający polityków (bo nie chce sobie psuć zdrowia), to słyszałem, to znaczy, że fani polityki na pewno nie zostali tych informacji pozbawieni. Faktem jest też, że rząd nie bardzo chce o CETA rozmawiać, co też Sawicki mówił. Ten jednak temat to dyskusja na zupełnie inny post (który pewnie nie powstanie).

Kamil Bednarek