Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

6/27/2016

Weekend z Ligą Światową w Łodzi!

Szanowni Czytelnicy,

miałem ostatnio przyjemność wziąć udział w kolejnej imprezie sportowej odbywającej się w łódzkiej Atlas Arenie. Byłem już na mityngu lekkoatletycznym Pedros Cup, byłem na meczu Ligi Mistrzów PGE Skra Bełchatów - Zenit Kazań, ale to były imprezy jednodniowe, dopiero w ten weekend pojechałem na turniej Ligi Światowej siatkarzy. Nie będę Wam opowiadał jak wyglądały mecze, bo kto chciał to obejrzeć mógł, opowiem Wam jak to wszystko wygląda od wewnątrz, czyli z miejsc, w które wejść mogą tylko ludzie z identyfikatorami.

Zaczęło się od tego, że w piątek było straszliwie gorąco. Wsiadłem w auto i ruszyłem do Atlas Areny, dojechałem i wyglądałem jakbym wyszedł spod prysznica. Dotarłem do wejścia dla prasy i pani w biurze akredytacji powiedziała, że trzeba mi zrobić zdjęcie. Wyobrażacie sobie jak wyglądałem? Nigdy nie ma szału z moją twarzą, ale jak się zgrzałem jak dzika świnia to było jeszcze gorzej. O dziwo nie było źle z tym zdjęciem, nie wiem co oni tam mieli za aparaty, ale dały radę.

Dalej trzeba było udać się do innego wejścia, tak zwanego "Press Entrance", które było... zamknięte. Trzeba było poczekać aż pani ochroniarz je otworzy od wewnątrz. Zaraz po wejściu do moich nozdrzy doleciał zapach obiadu. Bo najważniejsze, Moi Drodzy, w posiadaniu akredytacji prasowej jest to, że można korzystać z darmowego cateringu. Były zupki, były drugie dania, były słodkie bułki i był wiejski chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym (Sznita z fetym ze szpyrkami!). Oprócz tego kawa i herbata do woli i pełno butelek wody, ice tea i toniku od sponsora kadry siatkarzy (nie napiszę nazwy, bo mi nie zapłacili, ale jakby chcieli to zapraszam).

W pokoju prasowym, który wygląda jak szkolna klasa, tylko zamiast tablicy wisi wielki telewizor, siedzą sobie dziennikarze, którzy pracują. W skrócie można o nich powiedzieć, że jadą na taki turniej żeby obejrzeć go w tv. Wiadomo, że robią wywiady, są na konferencjach prasowych i inne takie, ale mecz oglądają w tv. Na szczęście ja do nich nie należałem i udałem się na parkiet.

Przeszedłem sobie przez kolejne luki w ogrodzeniu obstawione przez groźnie wyglądających ochroniarzy (zwłaszcza taka drobna, ładna, blondynka, normalnie do tej pory się jej boję...) i zasiadłem sobie na krześle tuż obok statystyków reprezentacji Argentyny. Przy jednym stole również ze statystykami Polski. Poznaliśmy się z Argentyńczykami, trochę pogadaliśmy, bardzo sympatyczni ludzie. Drugi trener, wraz ze statystykami na meczu Francja - Rosja popijali sobie spokojnie yerba mate z jednego kubeczka. Rozmawiałem z trenerem Antigą, który powiedział mi w tajemnicy, że w Rio wygra Polska, rozmawiałem z Bartkiem Kurkiem, udało mi się nawet odbić kilka piłek z różnymi zawodnikami, którym nie do końca wyszło rozgrzewkowe odbicie.

Na samym meczu siedząc obok Argentyńczyków kibicowałem oczywiście naszym, więc kiedy oni "Puta madre" to ja "Tak jest!", kiedy oni "Vamos!" to ja "Kurwa mać". Tak się przerzucaliśmy okrzykami, ale w kulturalnej atmosferze. Po meczu przyjąłem gratulację i wróciłem do domu.

Kolejne dwa dni wyglądały mniej więcej podobnie, zrobiłem mnóstwo zdjęć, do których linki dostaniecie niżej, rozmawiałem z ludźmi, których do tej pory widziałem jedynie w telewizji. No i tak a propos telewizji to stałem się domowym celebrytom, bo mnie parę razy pokazała kamera, jak tło zresztą, ale babci nie przetłumaczysz.

Drugiego dnia o 15 był mecz Polska - Szwajcaria na Euro. Miałem wielki dylemat, ale uznałem, że turniej ligi światowej w Łodzi może się jeszcze powtórzyć, a 1/8 finału wielkiego turnieju w wykonaniu polskich piłkarzy niekoniecznie i zostałem w domu. Zaraz po ostatnim karnym, jeszcze z trzęsącymi się rękoma wsiadłem do samochodu i ruszyłem do Łodzi. Takich pustek na drogach to dawno nie widziałem. Co prawda na mecz Francja - Argentyna zdążyłem tylko w połowie, ale i tak nie żałuję.

Ciekawostką z trzeciego dnia jest to, że razem ze sztabem Argentyny kibicowałem im w meczu z Rosją i zaraz po zwycięstwie siatkarzy z Ameryki Południowej byłem w delikatnym szoku jak bardzo oni się cieszyli z tego triumfu. Jak wyskoczyli w górę po ostatniej piłce to poleciały krzesełka, na których siedzieli, zaczęli się ściskać, krzyczeć i klaskać. Naprawdę fajnie się oglądało taką nieskrępowaną radość.

Podsumowując bawiłem się świetnie i każdemu polecam obejrzenie meczu z poziomu parkietu i z tak bliskiej odległości. Turniej odbywał się kilka dni po moich urodzinach, więc mogę śmiało powiedzieć, że był to jeden z lepszych prezentów jakie dostałem.

Obiecane zdjęcia:
Francja - Rosja
Polska - Argentyna
Polska - Rosja
Argentyna - Rosja
Polska - Francja

6/22/2016

Życie boli #9 - Eh te kobiety



Szanowni Czytelnicy,

zdarza mi się podróżować komunikacją miejską, jak już pewnie wiecie, i takie podróże mają swoje plusy i swoje minusy. Letnie minusy to zapach współpasażerów i upał jak w szklarni, a plusy to… Kobiety! Oczywiście, że tak! Czego innego mogliście się spodziewać. Te spodenki, spódniczki, sukienki, bluzeczki, ogółem ubrania, które prawie nic nie zakrywają. Takie ubrania bardzo lubię, ale nie o tym będę dzisiaj pisał. 

Chciałem napisać o tym jak bardzo różnią się obydwie (i jedyne mimo całej mej tolerancyjności) płcie. Co robi facet jak się bardzo nudzi? Nic, ewentualnie coś zje, pogra w coś, obejrzy coś, wyjdzie wypić coś, pójdzie porobić coś przy samochodzie, a co robi kobieta jak się bardzo nudzi? O tym właśnie będzie anegdota, która powstała kiedy czekałem sobie na tramwaj. Na przystanku stały dwie dziewczyny, też studentki, zwróciłem na nie uwagę, bo były całkiem całkiem, i rozmawiały zaciekle. Stanąłem więc bliżej żeby niechcący usłyszeć o czym tak nawijają. Jedna z nich opowiadała drugiej co ostatnio robiła w weekend. Zaczęła od tego, że straszliwie się nudziła, bo siedzieli z chłopakiem w domu. Były jakieś mecze czy coś, jak to zgrabnie ujęła, i nie chciał nigdzie wyjść. A ona się nudziła tak strasznie, że aż zaczęła sprzątać! Niby sprzątała porządnie w ostatni weekend, ale musiała sobie znaleźć zajęcie. 

Jak ja to usłyszałem to prawie parsknąłem śmiechem, ale że słyszenie niechcący jest moją mocną stroną, więc wiedziałem jak się zachować. Wyobrażacie sobie żeby facet posprzątał z nudów? Można robić tyle innych rzeczy bez wychodzenia z domu, w ostateczności można też nie robić absolutnie nic i też być zadowolonym. Ja tego absolutnie nie neguję, ja to nawet popieram, Drogie Panie, ale pokazuję tutaj pierwszą rzecz, która diametralnie odróżnia nasze płci. 

Druga rzecz wiąże się z pierwszą w znacznej mierze. Siedziałem sobie w małej kawiarni czekając na egzamin, czytałem te nudne notatki kiedy nagle do moich niezwykle wyczulonych uszu (bo skądś inspiracje trzeba brać) doleciały dźwięki rozmowy dwóch koleżanek siedzących stolik czy dwa obok. One, wyobraźcie sobie, zażarcie dyskutowały o chemicznych środkach czystości oraz o sposobach na najbardziej efektywne sprzątanie łazienki. Faceci zażarcie dyskutują na tematy związane ze sportem, polityką, motoryzacją, ewentualnie kobietami, a te przez dobrą godzinę wymieniały się poglądami na temat detergentów, trików usuwających zacieki z mydła, usuwania kamienia w muszli czy czyszczenia fug. Z wielkim podziwem wsłuchiwałem się w ich dyskusję olewając całkowicie notatki. W tym wieku mieć taką wiedzę, szacunek. Ważną kwestią jest też to, że nasze mamy wiedzę czerpały od starszych, ewentualnie z doświadczenia, a te przyszłe panie domu mają do dyspozycji internet. Faceci mają polajkowane strony o sporcie, polityce, samochodach, filmach czy milionie innych rzeczy, ale próżno tam szukać tego, co króluje u kobiet. Mianowicie są to strony typu „milion sposobów na porządek”, „domowe tricki na każdy dzień” czy „proste sposoby na czystą łazienkę”. Fajnie, że jest coś takiego, naprawdę doceniam tego typu akcje. 

Myślicie sobie pewnie, że naśmiewam się z kobiet, że ze mnie taka wielka męska szowinistyczna świnia, ale to nie tak. Są to delikatne żarty, tego się nie będę wypierał, ale żarty poparte wyrazami sympatii. To co napisałem ma tylko pokazać różnice w naszych mózgach, które, jak widać, są fundamentalne. 

Tak przy okazji jeszcze chciałem tylko powiedzieć, że odwiedziliście tę moją śmieszną stronę ponad 3000 razy. Doceniam, dziękuję i liczę na więcej, ale serio nie macie nic lepszego do roboty? :P
Kamil Bednarek
Czytajcie "Przywróconego" (Goneta.net/Przywrócony_Zenit)

6/05/2016

Gry planszowe - czy pokonają elektronikę?



Szanowni Czytelnicy,
zapraszam do czytania!

Gry planszowe - czy pokonają elektronikę?

Gry komputerowe (w tym oczywiście konsolowe) od dawna rozwijają się w fenomenalnym tempie. Od dwóch deseczek odbijających kwadracik do wirtualnej rzeczywistości, która oszukuje nasz mózg poprzez specjalne okulary, przeskoczyliśmy w mniej więcej 30 lat. Jednak w co ludzie grali wcześniej? W gry planszowe i karciane. Co najlepsze, od kilku lat, te stają się, ponownie, coraz bardziej popularne. Twórcy gier wydają coraz lepsze, bogatsze wersje, powstają sklepy z tylko i wyłącznie planszówkami, powstają specjalne puby, w których można się spotkać i pograć w gry, które są dostępne właśnie w tym lokalu. Są też konwenty, na których zapaleńcy planszowych rozgrywek mogą spotkać innych zapaleńców z całego kraju, a nawet świata i wspólnie pograć, spotkać się z twórcami gier, powymieniać się czy kupić nowe, premierowe, pozycje. Czyli jasno wynika z tego,  że rynek gier planszowych, jeszcze w cieniu przemysłu elektronicznego, ale działa bardzo podobnie.

Dlaczego o tym piszę i do czego zmierzam? Piszę o tym ponieważ niedawno odkopałem swoje dziecięce zamiłowanie do gier planszowych i karcianych. Kiedy byłem mały komputery nie były tak bardzo popularne i dlatego większość czasu spędzałem na graniu w planszówki czy karcianki. Zdmuchnąłem kurz z pudełek z grami, które stały w piwnicy i zacząłem grać. Postanowiłem sobie poszukać może gier dla starszych ludzi (bo nie ma co ukrywać, że jako dziecko grałem w mniej wymagające tytuły) i trafiłem na coś co mnie zaskoczyło. Okazało się, że rynek gier planszowych to nie tylko monopol i chińczyk, ale mnóstwo wydawców, firm, graczy i gier. Przeraziłem się ogromem tego wszystkiego i postanowiłem poszukać pomocy. Trafiłem na Youtube, na którym znalazłem kilka kanałów, które recenzowały gry planszowe, ale tylko na jednym znalazłem to czego szukałem. Filmy były zrobione mega profesjonalnie, panowie pokazywali co znajduje się w pudełku, jak to jest wykonane, jak grać i jak grę oceniają. Mowa o kanale GameTrollTV, jeśli macie jakikolwiek problem ze zrozumieniem gry, z podjęciem decyzji o zakupie, czy w ogóle z czymkolwiek co ma związek z grami planszowymi czy karcianymi to wystarczy napisać do Chłopaków z GameTrollTV i oni na pewno wam pomogą. A zmierzam w tym felietonie do tego żeby delikatnie porównać gry planszowe z komputerowymi, pokazać ich wady i zalety, karkołomne zadanie? Pewnie tak, ale przekonamy się o tym dalej. Oczywiście nie jestem ekspertem ani w jednej dziedzinie, ani w drugiej, jest moje subiektywne zdanie.

1. Wymagania sprzętowe
Doskonale wiemy, że najnowsze i, co do zasady, najciekawsze produkcje na rynku gier komputerowych mają ogromne wymagania sprzętowe. W tym względzie absolutnie zwyciężają planszówki, które to wymagań sprzętowych nie posiadają w ogóle. Wystarczy gra i… można się bawić! Oczywiście są akcesoria, które dedykowane są grą planszowym, np. specjalne stoły, ale nie jest to wymagana. Zwykły stół w jadalni, podłoga, łóżko, wystarczy cokolwiek gdzie można rozłożyć elementy gry i to wystarczy. 

2. Multiplayer
Są ludzie, którzy wolą grać w gry przeciwko sztucznej inteligencji, a są tacy, którzy wolą grać z lub przeciwko innym graczom. Pewnie pomyślicie sobie, że w wypadku planszówek możliwa jest tylko ta opcja „otóż nic bardziej mylnego”. Są gry, jak się dowiedziałem, w które można grać samemu, a celem takiej gry jest właśnie pokonanie jej, czyli tak jak w wypadku gier komputerowych pokonanie sztucznej inteligencji. Co więcej, nawet nie grając samemu, można grać razem w kooperacji przeciwko grze. Poza tym lepiej spotkać się z ludźmi, których się zna i z nimi się bawić niż, jak to czasami bywa, słuchać tego co inni gracze robili z naszą matką/siostrą/kotem. 

3. Kreatywność
W wielu grach komputerowych wprowadzono systemy tworzenia nowych poziomów, postaci, scenariuszy rozgrywek. Niewątpliwie rozwija to kreatywność graczy i pozwala im na pokazanie swoich umiejętności. Większość ludzi kojarzy gry planszowe z tym, że jest start, meta i rzuty kostką. Za każdym razem gra się w tę grę tak samo. Oczywiście, że są takie gry, ale są też takie, w których to gracze tworzą plansze, gracze wybierają scenariusze, zadania w grze i w zasadzie dostają takiego komputerowego „sandboxa”, w którym mogą robić w zasadzie wszystko. To dopiero rozwija kiedy trzeba się nagłowić co można zrobić i czy to wyjdzie, bo nie ma systemu, który pokaże gdzie jest błąd.

4. Rozwój wyobraźni
W tej kwestii można się odnieść do porównania telewizji z książkami. Przy grach komputerowych dla wyobraźni jest pozostawione niewiele miejsca, podobnie jak w przypadku telewizji. A przy grach planszowych czy karcianych w zasadzie działa tylko wyobraźnia, tak jak w przypadku książek. Nie mamy wykreowanego obrazu smoka, którym gramy, zamiast tego jest mały, czerwony klocek i sami musimy sobie wyobrazić jak ten smok wygląda. 

5. Koszty
Zarówno gry komputerowe, te większe tytuły, jak i gry planszowe nie są tanim sposobem rozrywki. Nie ma co nad tym debatować. Plusem jest to, że planszówka nie spali wam karty graficznej i nie będziecie musieli kupić nowej. Można się zastanowić czy mniej więcej 100zł wydane na grę planszową to dużo. Otóż to zależy. Jeśli mamy z kim grać, wiemy, że ta gra nas wciągnie i będzie się nam podobać, ma wiele możliwości rozgrywki i się nie będzie nudzić, ponadto mamy czas by grać to nie są to duże pieniądze, ale jeśli mamy zamiar kupić grę i zagrać w nią dwa, trzy razy w roku przy jakiejś okazji to już mało trafiona inwestycja. Ale myślę, że podobnie działają gry komputerowe. Jeśli kupimy grę, która nas wciągnie to nie będziemy żałować wydanych pieniędzy, ale jeśli kupimy ją i nam nie pójdzie, albo pogramy w nią chwilę i damy spokój to już raczej uznamy, że nie była to dobra inwestycja.

6. Przestrzeń
Są ludzie, którzy uwielbiają kolekcjonować gry. Kupują je wyłącznie w wersjach pudełkowych i ustawiają sobie na półeczkach. Dla nich wielkość pudełek gier planszowych nie będzie przeszkodą, podejrzewam, że nawet się ucieszą mogąc te ładne opakowania wyeksponować. W dodatku dla fanów edycji kolekcjonerskich gier komputerowych pudełka gier planszowych będą idealne. Tam zawsze znajdzie jakieś gadżety. No ale są też ludzie, którzy mają niewielkie pokoje i nie mają miejsca na cokolwiek. Oni zazwyczaj gry kupują w wersjach cyfrowych, książki czytają w formie e-booków (należę do tej grupy) i dla nich właśnie może być problemem wielkość gier. 

7. Poziom trudności
W grach komputerowych poziom trudności można sobie ustawić w opcjach. Są jednak gry planszowe, w których również można ustawiać poziom trudności. Zaczynamy od misji wprowadzających w grę, a potem w miarę zaznajamiania się z systemem możemy wprowadzać utrudnienia lub rozgrywać bardziej skomplikowane scenariusze. Są też gry, które w zależności od liczby graczy, a nawet ich wieku i zaawansowania mogą zmieniać się całkowicie. 

Zapewne pominąłem milion aspektów, ale podsumowują te punkty widzę jedną zależność. Fan gier komputerowych będzie się dobrze bawił przy dobrej grze planszowej, a fan planszówek chętnie pogra w dobrą grę na komputerze czy konsoli. Te dwa światy wywodzą się z jednego pnia i co by nie mówić zawsze będą się ze sobą łączyć w jakiś sposób. Myślę, że pokazałem wam, że gry planszowe to nie rozrywka dla małych dzieci, czy rodziców, którzy chcą jakoś odciągnąć dzieci od komputera. Sam odkurzyłem wszystkie pudła jakie miałem i powiem wam, że bardziej cieszy mnie zwycięstwo po trzygodzinnej partii Monopoly niż kolejne mistrzostwo w Fifie. 

Dzielcie się swoimi spostrzeżeniami w tej kwestii, zachęcam do tego gorąco. Chętnie też dowiem się w co gracie i co sądzicie o planszówkach. Pozdrawiam serdecznie!


Kamil Bednarek
Czytajcie "Przywróconego" (Goneta.net/Przywrócony_Zenit)