Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

9/29/2014

Opowiadania #4 - "Porwanie"

Przed Wami kolejne opowiadanie, które pozwoliłem sobie napisać. Napisałem je w godzinę, co rzadko mi się zdarza. Działałem pod wpływem silnej inspiracji i myślę, że moja Inspiracja wie o co chodzi. To opowiadanie jest dziwne, zaskakujące. Może być niezrozumiałe dla niektórych. W każdym razie zapraszam do czytania!

"Porwanie"



                Jesienne słońce wznosiło się na wieżowcami. Wysokie na 11 pięter budynki znajdowały się przy ruchliwej ulicy, na której, mimo południa, nadal tworzyły się korki. Na parkingu, który od wieżowca oddzielał jedynie chodnik stał samochód z włączonym silnikiem. Za jego kierownicą siedział młody mężczyzna o ciemnych włosach. Był średniego wzrostu, ale dobrze zbudowany. Miał wyraźnie zaniepokojoną minę. Denerwował się zupełnie jakby na kogoś czekał. Nagle otworzył drzwi i wyszedł na chodnik, którym przechodziła bardzo zgrabna dziewczyna o wyjątkowo długich blond włosach. Włosy te sięgały do końca jej pleców i były dosyć ciemne jak na blondynkę. Była średniego wzrostu i maszerowała nieświadoma tego co zaraz się wydarzy.
                Chłopak podbiegł do niej z tyłu. Jednym ramieniem chwycił ją w talii, a drugim zasłonił usta. Ona zesztywniała z przerażenia, nie mogła się zmusić do żadnego ruchu. Mężczyzna wciągnął ją do samochodu. Wrzucił na tylne siedzenie, zasłonił oczy nim zdołała zobaczyć kim on jest. Związał jej ręce i nogi i zakneblował usta. Poczuła, że samochód rusza. Łzy spływały jej po policzkach. Nie wiedziała co się dzieje, była przerażona. Kierowca nie odzywał się nawet słowem, a w radio grały piosenki zespołu Aerosmith. Czuła, że jadą, ale nie miała pojęcia dokąd. Nawet dźwięki, które mogłaby rozpoznać, skutecznie zagłuszały piosenki. Jak na ironię były to piosenki jej ulubionego zespołu, nie pomagały się jednak zrelaksować nawet w najmniejszym stopniu. Próbowała skupić się na zapachu, skoro wszystkie inne zmysły skutecznie jej blokowano. Starała się wyczuć czy zna ten samochód, albo zapach kierowcy… Nic nie było znajome. Wpadała w coraz większą panikę. Spróbowała rozwiązać ręce, ale nie dało rady. Były skrępowane zbyt mocno. Nogi? To samo. Nie było możliwości się uwolnić. O dziwo sznury nie obcierały jej nadgarstków ani kostek.
                Jechali tak dosyć długo, nie potrafiła stwierdzić ile dokładnie. Jednak od jakiegoś czasu droga, po której jechali, była bardziej wyboista. Samochód częściej podskakiwał w dziurach i częściej zwalniał wchodząc w zakręty.
- Las - pomyślała.
 Przez jej głowę przeszła myśl, że z tego lasu już nie wróci, że zostanie tutaj do końca świata. Wtem, zupełnie niespodziewanie samochód zatrzymał się. Silnik zgasł, usłyszała trzaśnięcie drzwi. Bagażnik otworzył się i zaraz zamknął.
- Wyjął łopatę, zaraz po mnie wróci - pomyślała przerażona.
Rzeczywiście tylne drzwi otworzyły się po chwili. Poczuła na sobie jego ciężar. Włożył swoje ramiona pomiędzy nią i siedzenia i podniósł ją delikatnie. Wyjął z samochodu i przeniósł kawałek. Usadził na czymś miękkim.
- Koc? - zapytała w myślach.
Rozciął jej więzy na nogach i na dłoniach. Wiedziała, że ma nóż w ręku, więc nie chciała ryzykować ucieczki. Wolała poczekać na rozwój wypadków. Wyjął jej knebel z ust i ściągnął opaskę z oczu. Zobaczyła, że jest na polanie znajdującej się na szczycie wzniesienia. Wokół niej rozciągał się las. Wysokie i smukłe świerki okalały łyse polany na szczytach gór. Rosa błyskała w promieniach słońca chowającego się powoli za horyzontem. Pomarańczowe niebo wokół słonecznej tarczy sprawiało wrażenie jakby ogień rozlał się po niebie. Promienie jesiennego słońca przebijały się przez gałęzie zielonych świerków tworząc niesamowite pokazy światła tańczącego na mchu wokół niej. Przez chwilę zapomniała o wszelkich problemach, nawet o tym, że ktoś ją porwał. Zapatrzyła się na piękno słońca zachodzącego nad górami. Promienie ogrzewały jej twarz. Lekki, ciepły wiatr rozwiewał włosy i muskał policzki. Czas stanął w miejscu, nie liczyło się nic poza pięknem świata. Żadne problemy, przeszłość ani przyszłość, tylko to co działo się w tej chwili. Z tego pięknego snu wyrwał ją czyiś oddech na szyi.
- Nie gniewaj się, ale wiem, że byłaś zbyt zapracowana żeby się zgodzić na taki wypad - chłopak szepnął jej do ucha.
- To ty! - krzyknęła i strzeliła go w pysk z taką złością, że facet upadł na koc, a ona dalej tłukła go wykrzykując każde słowo. - Jak mogłeś mnie tak wystraszyć! Prawie umarłam! Myślałam, że zginę! Że nie wyjadę z tego lasu! Ty! Ty! Ty…
Ścisnął jej ramiona i położył ją na sobie i skierował jej oczy w stronę pięknego widoku słońca chowającego się za horyzontem, ale pozostawiającego po sobie pomarańczowo - czerwono - różowe niebo. Nie dokończyła zdania, które chciała wykrzyczeć, ale już całkiem spokojna położyła głowę na jego klatce piersiowej i patrzyła na ostatnie chwile tego dnia. Dnia, który z koszmaru przerodził się w piękny sen.

9/22/2014

Podsumowanie FIVB Mistrzostw Świata w Siatkówce Mężczyzn Polska 2014



„Droga do historii”

Po wczorajszym historyczny finale Mistrzostw Świata w siatkówce byłem tak szczęśliwy, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Emocje były tak duże, że miałem problemy z zaśnięciem i właśnie w nocy przyszła mi do głowy myśl żeby w jakiś sposób podziękować naszym Mistrzom. Nie wymyśliłem lepszego sposobu niż opisanie Ich drogi do Mistrzostwa z punktu widzenia kibica.

30.08.2014 - Mecz otwarcia Polska - Serbia
Mecz został poprzedzony fantastyczną ceremonią otwarcia, czuło się klimat czegoś historycznego. Nigdzie na świecie nie ma takiego klimatu na meczach siatkówki. Nie mogłem się już doczekać rozpoczęcia mistrzostw. Problemy w życiu prywatnym zepchnąłem na boczny tor i zasiadłem przed telewizorem. Mecz miał być najtrudniejszym w pierwszej fazie rozgrywek i pewnie był. Granie na stadionie nie jest normalne dla siatkarzy, zwłaszcza przy takiej ilości fanów. Rozpoczęliśmy zestresowani, ale Paweł Zagumny poukładał grę i poszło. Serbowie nie wytrzymywali presji trybun. Nie wytrzymali naszej dobrej zagrywki, a sami nie potrafili złamać naszego przyjęcia. 3-0 na otwarcie, lepiej być nie mogło.

2.09.2014 - Polska - Australia
Przenieśliśmy się do Wrocławia. Mała hala, ale jedna z bardziej szczęśliwych dla nas. Mecz z Australią był bardzo ważny ze względu na Igrzyska, na których z nimi przegraliśmy. Był ważny również dlatego, że punkty zdobyte z Australijczykami zabieraliśmy do drugiej fazy. Zaczęliśmy jednak tak jak trzeba było to zrobić. Sam Edgar meczu nie wygra i dobrze o tym wiedzieliśmy. Druga wygrana 3-0 i 6 punktów na koncie. 

4.09.2014 - Polska - Wenezuela
Ten mecz był trudny, bo zawsze trudno gra się z mało znanymi przeciwnikami. Wenezuelczycy wygrali wcześniej z Kamerunem i wiedzieli, że mogą awansować kosztem Australii. Postawili się, grali dobrze, ale nie dali nam rady. Nie utrzymali dobrego poziomu przez cały czas trwania meczu i przegrali 3-0. Nie było stresu, choć momentami zdarzało mi się krzyknąć, ale to całkiem normalne. 

6.09.2014 - Polska - Kamerun
Zmieniamy ustawienie, dajemy szansę rezerwowym żeby mieć siłę na ostatni mecz, dużo ważniejszy, z Argentyną. Wychodzimy trochę jak na trening. Nie ma takiej koncentracji, a Kamerun bawi się grą. O dziwo nie stresuję się, nie denerwuję, bo wiem, że ten mecz nie ma żadnego znaczenia. Wygrywamy 3-1, ale po walce. W tym meczu, mimo że tylko z Kamerunem, pokazaliśmy, że mamy stalowe nerwy w końcówkach.

7.09.2014 - Polska - Argentyna
Bardzo ważny mecz. Wygrana zapewnia nam komplet punktów w drugiej rundzie i prostszą drogę do szóstki. Dla Argentyny była to ostatnia szansa by liczyć się w turnieju. Porażka oznaczała dla nich tylko 3 punkty w drugiej fazie i marne szanse na wyjście dalej. Zagrali ambitnie, ale widać było, że nawet Julio Velasco nie poukładał tej drużyny do końca. Wygrywamy 3-0, tylko momentami tracąc głowy i zmuszając mnie do nerwów. Awansujemy do drugiej rundy z kompletem zwycięstw!

10.09.2014 - Polska - USA
W drugiej fazie zaczęły się schody. Co prawda przy dobrym układzie wystarczało wygrać dwa mecze, ale rywale byli niesamowicie trudni. Zaczęliśmy od zwycięzców tegorocznej Ligi Światowej. Przegrywamy 3-1, ale sam mecz stał na niebotycznym poziomie. Amerykanie popełnili mniej błędów. Ja zdarłem gardło przed telewizorem. W każdym secie była dla nas szansa, ale brakowało tego błysku, bo na takim poziomie to właśnie ten błysk może zaważyć. Walczymy dalej. 

11.09.2014 - Polska - Włochy
Mecz z jedną z dwóch drużyn, których serdecznie nie lubię. Włosi. Sędziują zawsze, zawsze się wszystkiego czepiają i prowokują. Wielka nerwówka po naszej stronie. Popełniamy błędy, gramy topornie. Niewiele brakuje żeby pożegnać się z turniejem przez porażkę ze słabymi Włochami, ale dajemy radę. Walką, ambicją, sercem, dajemy radę. 3-1, trzy punkty dla nas. Włosi już nie mają szans na wyjście z grupy. Odesłaliśmy ich do domu. Arrivederci! Cudowne uczucie mimo olbrzymich nerwów przez cały mecz.

13.09.2014 - Polska - Iran
Gładkie dwa pierwsze sety. Koncertowa gra. Wychodziło wszystko, a Iran stał i patrzył się jak grają najlepsi. Świetnie się oglądało jak lejemy Arabów. I nagle, w trzecim secie coś się zacięło. Przegrywamy, kontuzja Michała Winiarskiego, ale mimo to dajemy radę dociągnąć do końcówki. Niestety 2-1 i gramy dalej. Czwarty set gładko przegrany i już moje nerwy nie wyglądały tak dobrze jak po pierwszych dwóch. Piąty set, dramaturgia, nie potrafimy utrzymać przewagi, cały czas gonimy i wreszcie ostatni punkt dla nas! Wielka radość, wielka ulga. Teraz nadal wszystko pozostawało w naszych rękach. Awans był bardzo blisko!

14.09.2014 - Polska - Francja
Argentyna pokonała USA i dzięki temu zapewniliśmy sobie awans już przed naszym meczem. Gramy z Francją o pierwsze miejsce w grupie. Stres mniejszy, ale wiedząc, że można trafić na Brazylię i Rosję w trzeciej fazie trzeba było zająć pierwsze miejsce. Gramy spokojnie pierwszego seta, potem problem i jest 1-1. Wygrywamy trzeciego i jesteśmy o krok od pierwszego miejsca. Niestety nie potrafimy dobić rywala i doprowadzamy do piątego seta. Drugi z kolei tie break. Francja, pewna pierwszego miejsca, gra o zwycięstwo. Nie odpuszcza, ale my dajemy radę i wygrywamy. Takie zwycięstwa budują drużynę (i zabierają kilka lat z życia kibica).

16.09.2014 - Polska - Brazylia
Losowanie. Po tym było widać jak Polacy jako gospodarze nie potrafią sobie ustawić turnieju. Trafiamy do grupy, z której nie można było wyjść. Mistrz Świata i Mistrz Olimpijski są naszymi rywalami. Zaczynamy od meczu z Brazylią. To druga drużyna, której serdecznie nie cierpię. Niemal z tych samych powodów co Włochów. Pierwszy set na wielkich nerwach, ale wygrywamy do 22. Drugi niestety w plecy. Jest nerwowo. W trzecim secie rozbijają nas kompletnie. Nie ma przyjęcia, nie ma zagrywki, nie ma ataku, nie ma nic. Czarne myśli przychodzą do głowy. Po krótkiej przerwie wychodzi odmieniony zespół. Chłopaki bawią się po każdej wygranej akcji. Cieszą się jak juniorzy. Brazylia zaczyna się denerwować. To oni są mistrzami takich prowokacji. Nam zaczyna wychodzić wszystko, a im nic! Wygrywamy do 18 i gramy trzeci z rzędu pięciosetowy mecz! Zaczynamy od prowadzenia, jest pięknie, ale oni nas doganiają. Prowokują. Sędzia popełnia błąd za błędem. Nie wykorzystują piłki meczowej, my naszej też nie. Wreszcie ostatnia kontra, Kłos uderza w aut i to daleko. Siadam na fotelu załamany, że nie wykorzystaliśmy sytuacji. Chłopaki proszą o challenge, wyglądają na przekonanych, że było po bloku. Wojciech Drzyzga dostał sygnał od wozu, że było! Ale czy sędzia do zobaczy?! Zobaczył! Wściekli Brazylijczycy, którzy nie potrafią przegrywać, zachowali się karygodnie, ale kogo to obchodzi! Ogrywamy ich!

18.09.2015 - Polska - Rosja
Oczywiście dzień wcześniej Rosjanie nie pomogli nam awansować i nie ograli Brazylii. Ważniejsze jest to, że grali słabiutko, a musieli wygrać z nami za trzy punkty żeby awansować. Spodek wygwizdał ich hymn, co nie było dobre, bo mogło ich rozjuszyć. Nie ważne. Gramy pierwszego seta. Nerwowo, ale pięknie! Wygrywamy! W drugim to samo i szał radości na trybunach i wśród zawodników. Będziemy grać o medale! Teraz trzeba ten mecz wygrać żeby grać ze słabszymi Niemcami w półfinale. Widać, że emocje skończyły się po 10 minutowej przerwie. Rosja grała na stojąco. My byliśmy w takiej euforii, że to wystarczało. Ja wściekałem się, że ich nie dobijają 3-0 tylko niepotrzebnie tracą siły! Przegrywamy dwa sety z rzędu, choć można było to skończyć 3-1, głupie błędy zaważyły na tym. Gramy kolejny piąty set z rzędu! Ale gramy go pięknie, jakby nowe siły wstąpiły w chłopaków. Zebrali koncentrację i zajmujemy pierwsze miejsce w grupie! 

20.09.2014 - Polska - Niemcy
Brazylia ograła Francję po fantastycznym meczu i czeka w finale. Znowu oni… Idą po czwarte z rzędu mistrzostwo. Musimy wygrać ten mecz żeby tego nie zrobili! Niemcy grają fantastycznie, lepiej niż we wszystkich dotychczasowych spotkaniach. Punkty padają seriami, my mamy słabe przyjęcie przy zagrywce, której nikt nie powinien się bać. Grozer strzela 131km/h i to potrafimy przyjąć, a baloniki nas wykańczają! Pierwszy set na przewagi po wielkich nerwach. Nie pamiętam dokładnie końcówki, to były za duże emocje. Drugi to samo. Niemcy popełniają błąd przy przechodzącej piłce i to nas ratuje. Nie! Ratuje nas walka do samego końca! Po przerwie przegrywamy seta, ale też w samej końcówce. Tie break? Miejmy nadzieję, że nie, bo tego to już chyba nie wytrzymam. Gramy lepiej, jakby z mniejszymi nerwami. Nadal nie potrafimy utrzymać przewagi, ale Niemcy coraz częściej popełniają błędy. Denerwują się, ja też. Wreszcie udaje się odskoczyć. Ostatni punkt, zagrywka fatalna. Piłka lecąc płakała, ale i tak nie było dokładnego przyjęcia! Piłka do Mariusza, bo gdzie indziej. Atak po prostej (!) i koniec! Jesteśmy w finale Mistrzostw Świata! Euforia, ale zaraz potem chłodne wypowiedzi chłopaków. Mamy jeszcze jeden mecz do wygrania! O to chodzi!

21.09.2014 - Polska - Brazylia
Od samego rana nerwy. Nie mogę usiedzieć na miejscu. Czemu oni muszą grać tak późno?! Obejrzałem mecz o trzecie miejsce. Niemcy gładko wygrali. Szkoda Francji, ale w sumie wszystko mi było jedno. Ja chcę już finał! Przed finałem równo o 20 włączyłem kanał 444, uchyliłem okno, przymknąłem balkon. Usiadłem na fotelu. Wszystko zrobiłem tak jak zawsze żeby nic nie przyniosło pecha. Hymn zaśpiewany tak, że łzy stanęły w oczach. Gramy! Brazylia zaczyna mocno, my gramy za miękko. Za słabo, za mało myślimy na boisku. Nasze zagrywki nic im nie robią. Tracimy od początku. Set na straty. Stephane podgrzał rezerwowych. Przegrywamy, ale to jeszcze nic nie znaczy (chociaż wiedziałem, że jak gry nie poprawimy to będzie źle). Drugi set znowu nerwówka, ale Brazylia zaczyna gorzej przyjmować. Przestaliśmy celować w Murillo i to się opłaciło! Wygrywamy do 22, ale mogło być wyżej! Mika gra fantastyczne zawody. Chłopak, który na początku Ligi Światowej grał słabiutko i tylko kontuzja Kubiaka pozwalała mu w ogóle przebywać na parkiecie został bohaterem. Po 10 minutowej przerwie zaczynamy grać dalej. Widać, że Brazylia denerwuje się coraz bardziej. Wszystko idzie coraz lepiej po naszej stronie. Wychodzą nam zagrania, które nie mają prawa wyjść. Paweł Zagumny gra tak jak przystało na wielkiego mistrza. Rozprowadza brazylijski blok po kątach! Ostatni set! Musi być ostatni, ale oni nie mogą tak myśleć. Muszą wyjść i zagrać swoje. Grają! Grają pięknie! Brazylia odskakuje w końcówce, ale my ich dochodzimy! Potem sami się mylą. Lucarelli przechodzi linię środkową, Lucarelli dostaje czapę, Eder zbija w siatkę, tego już nie można przegrać! Ostatnia piłka 24-22. Przyjmujemy. Paweł gra do Mariusza, a ten kończy reprezentacyjną karierę w najpiękniejszy możliwy sposób. Atakuje spokojnie, daleko, w ósmy metr boiska i JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA!!!

Szał radości. Ręce mi się trzęsą, wzruszenie ściska gardło. Zrobili to! Nie byłem pewny czy to się dzieje naprawdę. Przy żółtej kartce dla Philippa Blaina miałem deja vu. Widziałem już kiedyś identyczną sytuacje, wszystko było tak samo, ale nie pamiętałem jak się wtedy skończył mecz. Ale teraz skończył się cudownie! Pierwsze słowa jakie skierowałem do koleżanki brzmiały: „Nie wiem czy to się dzieje, to jest najszczęśliwszy dzień w moim życiu”. Stephane był moim siatkarskim idolem, był najlepszym siatkarzem na świecie, a teraz okazał się najlepszym trenerem na świecie. Jego duet z Blainem, cały sztab i wreszcie wspaniała 14 chłopaków, którzy jak nikt inni zasłużyli na to złoto. Tak ciężkiej drogi do finału nie miał nikt. Pokonaliśmy wszystkie najtrudniejsze przeszkody, zmienialiśmy hale, musieliśmy się przystosowywać do nowych warunków, a mimo wszystko wygraliśmy. Na takie dni czeka się całe życie, takie dni zostają w pamięci do śmierci. Dziękuję za wszystkie nerwy, które straciłem, za wszystkie przekleństwa, którymi rzucałem, za każdą zdartą strunę głosową, za wszystko. Jesteście Mistrzami Świata! Nagrody indywidualne jak zawsze rozdzielone między zawodników pierwszej czwórki. Gdyby nie ta kurtuazja to my powinniśmy zgarnąć większość, ale mniejsza z tym, bo mamy najważniejszą czyli złoto! Jestem tak dumny, że nawet pisząc o tym łzy spływają mi do oczu. Dziękuję!

9/16/2014

Opowiadanie #3 - "Zdrada"

Witajcie!
Kolejne krótkie opowiadanie mi się napisało. Tym razem jest umiejscowione w fantastycznym świecie. Opowiada o zdradzie i o tym jakie konsekwencje może ona ze sobą przynieść. Zapraszam do lektury!

Tak przy okazji chciałem podziękować za 700 wejść na bloga! Wiem, że to nie za dużo, ale dla mnie i tak sukces. Dzięki!

"Zdrada"



- Klaro! - krzyknął mężczyzna w czerwonych szerokich spodniach. Jego tors był odsłonięty. Potężne mięśnie drgały z nerwów. Na klatce piersiowej widać było trzy równoległe blizny, które lśniły w świetle lamp naftowych.
Po kilku sekundach do wielkiej, bogato wyposażonej, ociekającej złotem komnaty wpadła kobieta. Miała długie, czarne i rozpuszczone włosy. Nie była chuda. Miała bardzo zgrabne, kobiece kształty, zaokrąglone biodra i średniej wielkości piersi. Ubrana była w idealnie biały, skórzany uniform, który przylegał do jej ciała niczym druga skóra. Mimo, że nie zakrywał jedynie głowy i tak nie pozostawiał wiele miejsca wyobraźni. Kobieta miała za pasem dwa wąskie sztylety, które wraz z rękojeścią przypominały kształtem trójząb. Jej twarz była dosyć okrągła, ale bardzo ładna. Miała spore, ciemne oczy, zgrabny nos, pasujące do całości usta i pucołowate policzki, które dodawały jej uroku. Klęknęła przed tronem, na którym siedział mężczyzna.
- Jestem, panie - pochyliła głowę.
- Cieszę się, żeś przybiegła tak szybko - odparł niskim głosem. - Muszę z tobą porozmawiać. Powiedz mi kim jesteś.
- Jestem Klara, strażniczka twojej duszy, powierniczka… - odpowiedziała nieco zdezorientowana pytaniem.
- Zgadza się. Oprócz tego jesteś jeszcze moją przyjaciółką i, jak mówiłem już nie raz, jedynym promieniem słońca w tym mrocznym świecie.
- Dziękuję, ale… - przerwał jej uniesieniem palca masywnej dłoni i mówił dalej.
- Wiesz o mnie wszystko, nie mam przed tobą tajemnic - podniósł się ze złotego tronu. - Wielki wódz armii podbijającej światy jest zależny od kobiety - uśmiechnął się. - Powiedz mi, moja droga Klaro, czego nigdy bym nie zniósł.
- Zdrady, panie - stwierdziła z przekonaniem.
- Zgadza się. Nigdy ci nie mówiłem, ale zdrada dzieli się na dwie kategorie. Jest zdrada, którą można było przewidzieć i której się człowiek spodziewał. Takiej zdrady mogą dopuścić się żołnierze, poddani, gnidy, którymi się nie przejmujesz. Wtedy jest się przygotowanym i bardziej czujnym. Gdy się taką zdradę wykryje, a wykryje się na pewno, zabija się takiego zdrajcę w sposób niezwykły. Taki, żeby każdy zapamiętał jak straszliwa śmierć grozi za choćby próbę zdradzenia swojego władcy. Sama zresztą wiesz jak to wygląda, bo nie raz mieliśmy z tym do czynienia. Władając całym światem trzeba się liczyć z tym, że komuś się to nie spodoba.
- A drugi rodzaj zdrady? - zapytała nieśmiało.
- Drugi rodzaj zdrady boli najbardziej. Boli tak bardzo, że wolałbym trafić w ogień Władcy Zaświatów niż przeżyć taką zdradę. To jest niespodziewana zdrada, nawet jeśli sobie wmówisz, że byłeś na nią przygotowany. Ta zdrada niszczy cię od wewnątrz, wypala duszą, rozrywa serce. Jest to zdrada najbliższych - podszedł do lampy, w jego oczach widać było wściekłość i niewypowiedziany żal, niebieskie oczy lśniły od łez. Przeczesał dłonią krótkie ciemne włosy i wrócił do Klary. - Takiej zdrady nie chce się nawet ukarać. Rozumiesz?
- Tak, panie, ale… - ponownie nie pozwolił jej dokończyć.
- Mówiłem ci, że nie ma rzeczy, o której bym nie wiedział?
- Tak.
- Czemu zatem próbowałaś mnie okłamać?
Dziewczyna podniosła się z kolan i prawie zemdlała. W jej ciemnych oczach zagościło przerażenie. Rozejrzała się po komnacie i zobaczyła, że przy jedynych drzwiach pojawił się żołnierz w czarnej, stalowej zbroi.
- Nie okłamałabym cię, panie, uwierz mi, proszę… - łzy ściekały jej po policzkach.
- Uwierzyłem ci raz, Klaro. Drugiej szansy nie będzie i dobrze o tym wiedziałaś od samego początku. Zgodziłaś się trwać u mego boku, dobrowolnie. Mogłem robić wszystko, wziąć jakąkolwiek kobietę, ale nie zrobiłem tego. Poprosiłem ciebie byś była przy mnie, zgodziłaś się, miałaś wybór. - Po jego dumnej twarzy spłynęła łza. - Nie wypieraj się tego co zrobiłaś. To już teraz nie ma sensu.
- Panie, pozwól mi się wytłumaczyć, Max! Proszę!
- Dajcie go tutaj! - zawołał do żołnierza przy drzwiach, ten otworzył pozłacane, dębowe wrota.
                Dwóch innych mężczyzn w stalowych zbrojach wrzuciło do wnętrza niewysokiego i grubawego faceta o śniadej cerze i ciemnych włosach. Przerażone oczy jego i Klary spotkały się na chwilę.
- To jest syn Króla Pungabu, zapomniałem jak się nazywa, ale ty wiesz o tym doskonale - mięśnie na nagim torsie spięły się jeszcze bardziej. - To z nim mnie zdradziłaś!
- Nie! Do niczego między nami nie doszło! Uwierz mi, błagam… - załkała.
- W nic ci już nie uwierzę, kochanie. Nawet jeśli jeszcze nie mieliście fizycznego kontaktu, w co wątpię bardziej niż w zwycięstwo moich wrogów, to oddałaś mu swoją uwagę, swój czas, dzielicie zainteresowania, spędzacie czas razem. Czas, który powinien być dla mnie! Dla nas. Sama prosiłaś mnie o to żebym dał ci odrobinę wytchnienia, bo masz dużo zajęć. Zgodziłem się, choć nie musiałem, ale wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Każde podbite królestwo było podbite dla ciebie!
- Przepraszam…
- Nie jest ci przykro. To był twój świadomy wybór. Chciałaś związać się z tym człowiekiem. Nie potrafię zrozumieć tylko tego dlaczego nie potrafiłaś powiedzieć mi tego wprost. Wymyślałaś kłamstwa, które i tak musiały wyjść na jaw. Twierdziłaś, że uczysz się języków żeby lepiej pomagać mi w rządzeniu światem, że spotykasz się z ambasadorami narodów żebym ja nie musiał tego robić. Tymczasem każdą wolną chwilę spędzałaś z nim. Te kłamstwa zabolały bardziej. To właśnie była zdrada. Bardziej od twojego ciała zależało mi na twojej duszy, na twoim czasie, na rozmowie z tobą. Tymczasem to wszystko przelałaś na niego. Tego nie mogę wybaczyć. Nie mogę.
- Pandi nic nie zrobił! Gdybym ja nie chciała to do niczego by nie doszło! Nie rób mu krzywdy - zaczęła szlochać upadając na kolana, skórzany strój zatrzeszczał.
- Tego się bałem - Imperator uklęknął naprzeciwko niej. - Związałaś się z nim tak bardzo, że chcesz wziąć mój gniew na siebie. Wiem jednak, że nie tak wyglądała prawda. Oczywiście gdybyś nie chciała to nic by się nie wydarzyło, ale on wydatnie się do tego przyczynił. Widziałem jak na ciebie patrzył, jak z tobą rozmawiał, jak dawał ci prezenty, zabierał na spacery. Widziałem to wszystko i serce mi krwawiło! Rick! - zawołał nie podnosząc się z kolan.
- Tak, panie? - żołnierz zasalutował stając obok.
- Wyślijcie dwóch posłańców. Jednego do Króla Pungabu. Niech zaniesie mu list mówiący o tym czego dopuścił się jego syn oraz dający mu trzy dni na ucieczkę ze swoimi poddanymi. Po trzech dniach moja armia zmiecie jego królestwo z powierzchni ziemi.
- A drugiego, panie?
- Drugi niech biegnie do dowódcy Tibouta. Niech zaniesie rozkaz o zniszczeniu królestwa Pungabu niezwłocznie. Niech spalą wszystko i wszystkich. Ma zostać po nich wielka czarna plama. Atak ma być przeprowadzony zaraz po otrzymaniu rozkazu. Zaznacz to żeby nie przyszło mu do głowy czekać te trzy dni.
- Tak jest! - przyłożył pięść do klatki piersiowej i biegiem opuścił komnatę.
- Jesteś potworem! - Klara krzyknęła i wbiła mu między żebra swoje sztylety.
Imperator nawet się nie skrzywił. Zacisnął zęby i podniósł się z kolan wraz z dziewczyną, która cały czas trzymała broń w dłoniach.
- Twój metal nie zrani mnie bardziej niż twoja zdrada - syknął przez zęby i wyszarpnął z siebie ostrza. Zostawił dziewczynę i podszedł do Pandiego, który był tak przerażony, że nie był w stanie się ruszyć. Krew sączyła się z ran na bokach Imperatora.
- A Ty, mały pędraku - chwycił jego okrągłą twarz w swoją wielką dłoń - zobaczysz co się dzieje kiedy ktoś odbiera mi to co kocham, kiedy ktoś próbuje się zbliżyć do kobiety, którą kocham. Zobaczysz co dzieje się kiedy ktoś wtrąca się w życie szaleńca! - uderzył go w twarz z taką siłą, że zęby Pandiego poturlały się po marmurowej posadzce. - Zabierzecie go do Pungabu, ma patrzeć na to jak jego lud ginie w męczarniach, jak jego kraj zmienia się w popiół. Ma patrzeć i zrozumieć, że to wyłącznie jego wina. Kiedy skończycie robotę znajdźcie odpowiednio długi pień, zaostrzcie go i nadziejcie na niego tego skurwiałego śmiecia. Wbijcie ten pal na samym środku wypalonego do cna placu, który wcześniej był jego domem i go tam zostawcie z jednym strażnikiem. Ma wisieć tak długo aż kruki zostawią tylko kości. Potem strażnik ma mi przynieść jego czaszkę, jasne?!
- Tak, panie! - żołnierze uderzyli pięściami w napierśniki i wywlekli płaczącego mężczyznę z sali.
- Jesteś bestią! Potworem! - wykrzykiwała zapłakana Klara.
- Wiem, wiem o tym doskonale. To uczucie, którym ciebie darzyłem mnie tak zmieniło. To ty zniszczyłaś moje wnętrze, złamałaś mi serce i zmieniłaś w bestię.
- Co ze mną zrobisz?!
- Nic, będziesz żyła dalej z myślą, że zginęły przez ciebie setki tysięcy ludzi, w tym dwóch mężczyzn, do których coś czułaś.

9/07/2014

Wywiad dla portalu e-Ozorków.pl

Witam,

miałem okazję odpowiedzieć na kilka pytań zadanych przez redakcję portalu e-ozorków.pl. Zapoznajcie się z odpowiedziami. Jest tam wiele ciekawostek, których do tej pory mogliście o mnie nie widzieć. Zapraszam pod ten link: http://e-ozorkow.pl/tramwaju-46-duzo-czasu-czytanie-ksiazek-rozmowa-kamilem-bednarkiem/

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania to piszcie tutaj w komentarzach, odpowiem z przyjemnością!

Pozdrawiam!

9/01/2014

Opowiadanie #2 - "Pusty wieczór"

Witajcie,
postanowiłem od czasu do czasu wrzucać tutaj takie krótkie opowiadania. Czasem zdarza mi się napisać coś pod wpływem chwili czy nastroju, ale zazwyczaj lądowało to na dysku albo w koszu. Teraz będzie pojawiało się tutaj. Wcześniej wrzuciłem opowiadanie o Powstaniu (Opowiadanie #1 - "Wszystko się zmieni"), a dzisiaj podzielę się z Wami czymś bardzo świeżym. Jest to opowiadania napisane w zupełnie innym stylu niż chociażby "Przywrócony", jest bardzo emocjonalne, trochę szalone. Nie jest długie, więc proszę byście poświęcili chwilę i przeczytali je. Zapraszam i dziękuję!

"Pusty wieczór"



                Kolejny wieczór, deszcz bije w okna. Zmrok zapadł wcześniej niż jeszcze tydzień temu. Albo tylko mi się zdaje. Tracę czasami rachubę czasu. Stoję i patrzę jak deszcz spływa po szybie i po samochodach ustawionych na parkingu pod blokiem. Gdyby mój nastrój miał jakikolwiek wpływ na pogodę to nie różniłaby się ona od tej, która jest teraz. Kolejny wieczór, a ja w pustym domu wpatruję się w tę szybę. Cisza, mrok, samotność, pustka. Całe mieszkanie stoi puste, nic się w nim nie dzieje. Nawet telewizor nie włączony. Stoję i patrzę, ale nie skupiam się na tym co widzę. Szare ludzkie plamy przemykają pod parasolami, samochody przejeżdżają rozchlapując wodę z kałuż. Patrzę, ale w głowie mam tylko jedną myśl.
- Muszę się czymś zająć, bo zwariuję do reszty - mówię do siebie, jak to często bywa, i siadam przy komputerze.
Włączam muzykę, głośno, najgłośniej jak się da, ale tak by nie przeszkadzać sąsiadom. Nie chciałbym żeby któryś z nich teraz do mnie przyszedł. Nie oni. Sprawdzam pocztę. Nic. Sprawdzam Facebooka. Nic. Sprawdzam wszystko co się tylko da, ale nie ma tam nic co mogłoby mnie zainteresować. Tylko muzyka została, znowu. Głośny Rock. Próbuję nim zagłuszyć myśli, ale nie da rady. Teksty trafiają prosto w serce, ale zostawiam je, nie zmieniam nic. Wystarczy zmian jak na jeden tydzień. Zmiany są zazwyczaj złe.
- Poczytam coś! - klasnąłem w dłonie dodając sobie sztucznego animuszu. - To jest myśl!
Wziąłem tablet w dłonie. Tam też zmiany, wyświetlacz nadzwyczajnie pusty, nie chce mi się nawet na niego patrzeć, wiec jak najszybciej włączyłem książkę. Podręcznik, przyda się go przeczytać. Żeby zrozumieć będę musiał się na nim skupić. To dobrze, to bardzo dobrze.
                Zaczynam czytać. Czytam i czytam, ale tekst rozmazuje się. Patrzę w litery, ale nie wiem o czym czytam. Nie potrafię się skupić na tekście. Tonę w myślach, we wspomnieniach. Nie zwracam uwagi na to, że wyświetlacz tabletu zgasł. Patrzę w niego tępo i myślę. Muszę się wreszcie pogodzić z tym, że nie mogę mieć tego co chcę. Tak będzie lepiej dla mnie. Dla wszystkich. Wracając do wspomnień rozgrzebuję rany, ale przecież nie ma żadnych ran. Przecież to wszystko było cudowne, może zbyt cudowne, może to tylko sen, może więcej działo się w mojej głowie niż w rzeczywistości?
- Co to było? - z letargu wyrwało mnie lekkie stukanie.
Rozejrzałem się wokół, podszedłem do drzwi, spojrzałem przez wizjer. Nic. Dla pewności sprawdziłem też okna. Ale jak okna? Na tej wysokości… To nie możliwe, a ja wariuję coraz bardziej. Ale nie ma powodu. Wszyscy wokół widzą to, że ze mną coś się dzieje. Coś bardziej niż zazwyczaj. Na obiady jem to co lubię, nawet na kolację zjadłem tosty, których dawno nie było. Nie pomoże to w niczym, tak jak nie pomoże ciężki trening. Wczoraj prawie straciłem słuch na kilka minut. Nie wiem nawet ile trwał ten trening. Robiłem dopóki mogłem, a kiedy już nie mogłem to zrobiłem jeszcze trochę. Tylko wtedy przez tę chwilę, w której leżałem na ziemi dysząc oblany potem, widząc ciemność, słysząc tylko szum własnej krwi, nie myślałem o niczym. To też nie było dobre. Wiem co by było, ale nie mogę tego zrobić.
21:21
Uśmiechnąłem się spoglądając na zegarek. Podobno jeśli liczba godzin i minut są takie same to ktoś o nas myśli. Od niedawna widywałem takie ustawienie na zegarku, ale wtedy mnie to drażniło. Im częściej na to trafiałem tym bardziej myślałem, że to ze mną jest coś nie tak. Bardziej nie tak niż zwykle. Ale teraz za każdym razem gdy przez przypadek na to trafię uśmiech pojawia się na mojej twarzy.
- Znowu! - coś stuknęło aż poderwałem się z krzesła.
Mieszkam w bloku. To normalne, że coś stuka. Ale to nie było zwykłe stukanie. To ktoś stukał w szybę, a przecież jestem tutaj całkiem sam. Znowu sprawdziłem drzwi, ale znowu nic tam nie było. Gdyby była tam… Nie ważne, kolejne marzenie, które zawraca moją psychikę na niewłaściwe tory. Muszę ochłonąć i może coś napisać. Tak będzie najlepiej. Wziąć pióro i skupić się na życiu kogoś innego. Zająć się problemami kogoś innego. Po raz kolejny żyć czyimś życiem, bo w moim własnym sobie nie radzę. Przynajmniej teraz, sam. Charakter twardy jak stal i psychika krucha jak kryształ. Dziwne połączenie, ale nigdy nie uważałem, że jestem zwyczajny.
                Wchodzę do łazienki. Rury też nie stukają. Odkręcam zimną wodę i przemywam twarz. Spoglądam w lustro. Przypomina mi się inne lustro, a nawet lustra. Jedno istniało, a drugie nie, a może obydwa nie istniały. Gubię się w tym wszystkim, ale pukanie... To jakby dochodziło z wnętrza lustra. Wróciłem do łazienki i spojrzałem w nie ponownie. Niby odbijała się w nim moja twarz, ale miała inny wyraz. Miałem odejść, ale postać w lustrze nie ruszyła się.
- Pisałem taka samą scenę, muszę się położyć - powiedziałem do siebie.
- Pisałeś, ale tym razem lustro nie pęknie i nie obudzisz się w samochodzie - odpowiedział mi głos w głowie.
- Idę spać…
- Nie teraz! Teraz będziemy rozmawiać. Szczerze i do bólu. Zwariujemy nim ty sobie to sam poukładasz.
- Co się ze mną dzieje, do kurwy… - krzyknąłem uderzając w ścianę.
- Nie łam sobie rąk. Jestem rozsądkiem, którego ci brakuje. I teraz będziemy rozmawiać - odpowiedział głos w głowie, czyli postać w lustrze, czyli ja…
- Niech tak będzie. Skoro twierdzisz, że jeszcze nie zwariowałem to rozmowa ze swoim rozsądkiem będzie najzupełniej normalna - rzuciłem ironicznie.
- Jak się teraz czujesz? - zapytałem sam siebie bez emocji.
- Dobrze - odpowiedziałem, ale byłem zaskoczonym, że akurat to słowo wyszło z moich ust. - Całkiem dobrze. Tęsknie, brakuje mi… Ale nie jest ze mną tak źle.
- Jak się czułeś wcześniej?
- Lepiej, ale nie zawsze - odpowiedź znowu mnie zaskoczyła. - Czasami byłem tak szczęśliwy, że mógłbym unosić się nad ziemią, ale czasem byłem czymś przytłoczony. Jedna wiadomość, jedno zdanie, jeden gest niszczył mnie, rozsypywał.
- Zastanów się czy masz powód by tracić zmysły…
- Nie mam. Nie mam! To był najcudowniejszy czas w moim życiu, byłem mega szczęśliwy, ale wszystko prędzej czy później się skończy i lepiej, że skończyło się tak jak teraz. Gdybym miał wybór jak coś ma się skończyć to chciałbym żeby kończyło się właśnie tak.
- Jesteś wdzięczny za ten czas?
- Tak! - krzyknąłem.
- Jesteś wdzięczny za szczerość?
- Tak!
- To teraz powiedz czemu jesteś takim skurwielem, że zakazałeś jej się do siebie odzywać choć teraz co kilka minut planujesz co, jak i kiedy do niej napiszesz?
- Nie wiem… Byłem samolubny... jak zawsze - posmutniałem.
- Nie zastanowiłeś się nad tym, że ona nie chce cię całkiem wyrzucać ze swojego życia?
- Nie… Ale ja przecież też nie chcę jej wyrzucać! Chciałbym żeby się do mnie odzywała!
- Więc?
Postać w lustrze zniknęła. Pozostało tam tylko moje odbicie. Zupełnie moje odbicie. Wyszedłem z łazienki i byłem już całkiem spokojny. Wszystko ustąpiło. Myśli wypadły z głowy. Usiadłem do komputera, ściszyłem muzykę i wziąłem telefon do ręki...
Kamil Bednarek