Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

9/01/2014

Opowiadanie #2 - "Pusty wieczór"

Witajcie,
postanowiłem od czasu do czasu wrzucać tutaj takie krótkie opowiadania. Czasem zdarza mi się napisać coś pod wpływem chwili czy nastroju, ale zazwyczaj lądowało to na dysku albo w koszu. Teraz będzie pojawiało się tutaj. Wcześniej wrzuciłem opowiadanie o Powstaniu (Opowiadanie #1 - "Wszystko się zmieni"), a dzisiaj podzielę się z Wami czymś bardzo świeżym. Jest to opowiadania napisane w zupełnie innym stylu niż chociażby "Przywrócony", jest bardzo emocjonalne, trochę szalone. Nie jest długie, więc proszę byście poświęcili chwilę i przeczytali je. Zapraszam i dziękuję!

"Pusty wieczór"



                Kolejny wieczór, deszcz bije w okna. Zmrok zapadł wcześniej niż jeszcze tydzień temu. Albo tylko mi się zdaje. Tracę czasami rachubę czasu. Stoję i patrzę jak deszcz spływa po szybie i po samochodach ustawionych na parkingu pod blokiem. Gdyby mój nastrój miał jakikolwiek wpływ na pogodę to nie różniłaby się ona od tej, która jest teraz. Kolejny wieczór, a ja w pustym domu wpatruję się w tę szybę. Cisza, mrok, samotność, pustka. Całe mieszkanie stoi puste, nic się w nim nie dzieje. Nawet telewizor nie włączony. Stoję i patrzę, ale nie skupiam się na tym co widzę. Szare ludzkie plamy przemykają pod parasolami, samochody przejeżdżają rozchlapując wodę z kałuż. Patrzę, ale w głowie mam tylko jedną myśl.
- Muszę się czymś zająć, bo zwariuję do reszty - mówię do siebie, jak to często bywa, i siadam przy komputerze.
Włączam muzykę, głośno, najgłośniej jak się da, ale tak by nie przeszkadzać sąsiadom. Nie chciałbym żeby któryś z nich teraz do mnie przyszedł. Nie oni. Sprawdzam pocztę. Nic. Sprawdzam Facebooka. Nic. Sprawdzam wszystko co się tylko da, ale nie ma tam nic co mogłoby mnie zainteresować. Tylko muzyka została, znowu. Głośny Rock. Próbuję nim zagłuszyć myśli, ale nie da rady. Teksty trafiają prosto w serce, ale zostawiam je, nie zmieniam nic. Wystarczy zmian jak na jeden tydzień. Zmiany są zazwyczaj złe.
- Poczytam coś! - klasnąłem w dłonie dodając sobie sztucznego animuszu. - To jest myśl!
Wziąłem tablet w dłonie. Tam też zmiany, wyświetlacz nadzwyczajnie pusty, nie chce mi się nawet na niego patrzeć, wiec jak najszybciej włączyłem książkę. Podręcznik, przyda się go przeczytać. Żeby zrozumieć będę musiał się na nim skupić. To dobrze, to bardzo dobrze.
                Zaczynam czytać. Czytam i czytam, ale tekst rozmazuje się. Patrzę w litery, ale nie wiem o czym czytam. Nie potrafię się skupić na tekście. Tonę w myślach, we wspomnieniach. Nie zwracam uwagi na to, że wyświetlacz tabletu zgasł. Patrzę w niego tępo i myślę. Muszę się wreszcie pogodzić z tym, że nie mogę mieć tego co chcę. Tak będzie lepiej dla mnie. Dla wszystkich. Wracając do wspomnień rozgrzebuję rany, ale przecież nie ma żadnych ran. Przecież to wszystko było cudowne, może zbyt cudowne, może to tylko sen, może więcej działo się w mojej głowie niż w rzeczywistości?
- Co to było? - z letargu wyrwało mnie lekkie stukanie.
Rozejrzałem się wokół, podszedłem do drzwi, spojrzałem przez wizjer. Nic. Dla pewności sprawdziłem też okna. Ale jak okna? Na tej wysokości… To nie możliwe, a ja wariuję coraz bardziej. Ale nie ma powodu. Wszyscy wokół widzą to, że ze mną coś się dzieje. Coś bardziej niż zazwyczaj. Na obiady jem to co lubię, nawet na kolację zjadłem tosty, których dawno nie było. Nie pomoże to w niczym, tak jak nie pomoże ciężki trening. Wczoraj prawie straciłem słuch na kilka minut. Nie wiem nawet ile trwał ten trening. Robiłem dopóki mogłem, a kiedy już nie mogłem to zrobiłem jeszcze trochę. Tylko wtedy przez tę chwilę, w której leżałem na ziemi dysząc oblany potem, widząc ciemność, słysząc tylko szum własnej krwi, nie myślałem o niczym. To też nie było dobre. Wiem co by było, ale nie mogę tego zrobić.
21:21
Uśmiechnąłem się spoglądając na zegarek. Podobno jeśli liczba godzin i minut są takie same to ktoś o nas myśli. Od niedawna widywałem takie ustawienie na zegarku, ale wtedy mnie to drażniło. Im częściej na to trafiałem tym bardziej myślałem, że to ze mną jest coś nie tak. Bardziej nie tak niż zwykle. Ale teraz za każdym razem gdy przez przypadek na to trafię uśmiech pojawia się na mojej twarzy.
- Znowu! - coś stuknęło aż poderwałem się z krzesła.
Mieszkam w bloku. To normalne, że coś stuka. Ale to nie było zwykłe stukanie. To ktoś stukał w szybę, a przecież jestem tutaj całkiem sam. Znowu sprawdziłem drzwi, ale znowu nic tam nie było. Gdyby była tam… Nie ważne, kolejne marzenie, które zawraca moją psychikę na niewłaściwe tory. Muszę ochłonąć i może coś napisać. Tak będzie najlepiej. Wziąć pióro i skupić się na życiu kogoś innego. Zająć się problemami kogoś innego. Po raz kolejny żyć czyimś życiem, bo w moim własnym sobie nie radzę. Przynajmniej teraz, sam. Charakter twardy jak stal i psychika krucha jak kryształ. Dziwne połączenie, ale nigdy nie uważałem, że jestem zwyczajny.
                Wchodzę do łazienki. Rury też nie stukają. Odkręcam zimną wodę i przemywam twarz. Spoglądam w lustro. Przypomina mi się inne lustro, a nawet lustra. Jedno istniało, a drugie nie, a może obydwa nie istniały. Gubię się w tym wszystkim, ale pukanie... To jakby dochodziło z wnętrza lustra. Wróciłem do łazienki i spojrzałem w nie ponownie. Niby odbijała się w nim moja twarz, ale miała inny wyraz. Miałem odejść, ale postać w lustrze nie ruszyła się.
- Pisałem taka samą scenę, muszę się położyć - powiedziałem do siebie.
- Pisałeś, ale tym razem lustro nie pęknie i nie obudzisz się w samochodzie - odpowiedział mi głos w głowie.
- Idę spać…
- Nie teraz! Teraz będziemy rozmawiać. Szczerze i do bólu. Zwariujemy nim ty sobie to sam poukładasz.
- Co się ze mną dzieje, do kurwy… - krzyknąłem uderzając w ścianę.
- Nie łam sobie rąk. Jestem rozsądkiem, którego ci brakuje. I teraz będziemy rozmawiać - odpowiedział głos w głowie, czyli postać w lustrze, czyli ja…
- Niech tak będzie. Skoro twierdzisz, że jeszcze nie zwariowałem to rozmowa ze swoim rozsądkiem będzie najzupełniej normalna - rzuciłem ironicznie.
- Jak się teraz czujesz? - zapytałem sam siebie bez emocji.
- Dobrze - odpowiedziałem, ale byłem zaskoczonym, że akurat to słowo wyszło z moich ust. - Całkiem dobrze. Tęsknie, brakuje mi… Ale nie jest ze mną tak źle.
- Jak się czułeś wcześniej?
- Lepiej, ale nie zawsze - odpowiedź znowu mnie zaskoczyła. - Czasami byłem tak szczęśliwy, że mógłbym unosić się nad ziemią, ale czasem byłem czymś przytłoczony. Jedna wiadomość, jedno zdanie, jeden gest niszczył mnie, rozsypywał.
- Zastanów się czy masz powód by tracić zmysły…
- Nie mam. Nie mam! To był najcudowniejszy czas w moim życiu, byłem mega szczęśliwy, ale wszystko prędzej czy później się skończy i lepiej, że skończyło się tak jak teraz. Gdybym miał wybór jak coś ma się skończyć to chciałbym żeby kończyło się właśnie tak.
- Jesteś wdzięczny za ten czas?
- Tak! - krzyknąłem.
- Jesteś wdzięczny za szczerość?
- Tak!
- To teraz powiedz czemu jesteś takim skurwielem, że zakazałeś jej się do siebie odzywać choć teraz co kilka minut planujesz co, jak i kiedy do niej napiszesz?
- Nie wiem… Byłem samolubny... jak zawsze - posmutniałem.
- Nie zastanowiłeś się nad tym, że ona nie chce cię całkiem wyrzucać ze swojego życia?
- Nie… Ale ja przecież też nie chcę jej wyrzucać! Chciałbym żeby się do mnie odzywała!
- Więc?
Postać w lustrze zniknęła. Pozostało tam tylko moje odbicie. Zupełnie moje odbicie. Wyszedłem z łazienki i byłem już całkiem spokojny. Wszystko ustąpiło. Myśli wypadły z głowy. Usiadłem do komputera, ściszyłem muzykę i wziąłem telefon do ręki...
Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!