Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

8/23/2017

Życie Boli #20 - Zatwardzenie twórcze

Szanowni Czytelnicy,
dzisiejszy tekst miał być zupełnie o czym innym, ale nie będzie. Miałem Wam tutaj napisać poradnik o tym jak zostać mistrzem autoironii, sarkazmu i dystansu do siebie i świata, ale Wam nie napiszę. Może przeczytacie o tym w innym terminie, natomiast dzisiaj zapoznam Was ze straszliwą przypadłością, na którą zdarza się cierpieć artystom. Postaram się przybliżyć Wam ten stan po to, byście nie myśleli sobie, że Wasz ulubiony pisarz, muzyk, fotograf się obija i ma gdzieś wszystkich swoich fanów. Po przeczytaniu tego tekstu będziecie brać pod uwagę również to, że mógł poważnie zachorować. Może właśnie dlatego Martin nie wydaje kolejnych części "Pieśni Lodu i Ognia" (a nie dlatego, że przewala na głupoty kasę z HBO)?

Choroba ta, która zbiera corocznie ogromne żniwo, to zatwardzenie twórcze. Czym się objawia? To zależy od formy i od stadium jakie to podstępne choróbsko przybrało. Jeżeli postać jest lekka to objawia się to brakiem chęci do tworzenia czegoś nowego. Zdarza się, że uda się w czasie choroby coś z siebie wycisnąć, ale nie będzie to tworzone z polotem i werwą. Natomiast jeśli postać jest już ciężka to, oprócz niechęci do tworzenia, pojawia się również brak pomysłów. Jednak nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że jeśli uda się coś stworzyć w trakcie zatwardzenia twórczego to autor będzie wybitnie z tego niezadowolony.
Każde dzieło stworzone w takim stanie wydaje się totalnym badziewiem, które nie może ujrzeć światła dziennego. Nie chodzi o to, że to rzeczywiście jest badziewie, ale o to, że twórca uważa to za dziadostwo. Podejrzewam, że przez takie zachowanie wiele bardzo ciekawych i wartościowych dzieł poszło do śmieci. Co więcej odbija się to też na życiu artystów. W stanie takiego zatwardzenia człowiek mierzy się z nagłymi atakami depresji i agresji. Zdarza mu się przez moment być wybitnie smutnym a za chwilę na kogoś nawrzeszczeć. Z czego wynikają takie zmiany nastrojów? Z jednej bardzo prostej przyczyny. Otóż artysta jest przygnębiony, bo nie może robić tego co lubi i do czego ma talent, a to go bardzo denerwuje i wystarczy mała iskierka do wybuchu. Oczywiście ma to również wpływ na otoczenia takie artysty, które obrywa bez powodu. Stąd pewnie wzięło się to przeświadczenie, że życie z artystą jest ciężkie (sprawdźcie sobie grę Layers of Fear).

Czy jest jakiś sposób na to żeby się z tej choroby wyleczyć? Nie ma. Każdy artysta ma to w sobie i raz na jakiś czas musi się coś takiego ujawnić. Można natomiast walczyć z objawami, kiedy te już się pojawią. Jak to się robi? Potrzeba wsparcia i akceptacji ze strony najbliższych. Muszą zrozumieć, że te wahania nastrojów to nie ich wina, a także niewiele mogą na to poradzić, poza drobnymi gestami wsparcia. Natomiast każdy artysta ma takie swoje małe tricki, które pomagają mu przez to przejść. Są tacy, którzy poszukują wtedy nowych tematów licząc na spłynięcie weny. Są też tacy, którzy wracają wtedy do ulubionych filmów, albumów muzycznych, rozpieszczają się potrawami czy trunkami, wyjeżdżają gdzieś, a nawet zmieniają coś w swoim życiu (na przykład partnera).

Zapewne jesteście ciekawi jak to wygląda u mnie? A jeśli nie, to i tak Wam opowiem. Otóż ja, w trakcie takiego zatwardzenia, staram się jak najbardziej zmęczyć fizycznie. Wtedy robię najlepsze treningi na siłowni i przejeżdżam na rowerze najwięcej kilometrów. Oprócz tego wracam do filmów takich jak "Fight Club" czy "The Wall" i słucham dużo, dużo dziwnej muzyki takiej jak New Retro Wave (coś w stylu soundtracku z Drive'a). Czy to sprawia, że kryzys twórczy przechodzi jak ręką odjął? Nie, dlatego właśnie czytacie dzisiaj o tym, bo cały tekst o dystansie i autoironii poszedł do kosza.

Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!