Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

2/07/2018

Życie boli #38 - Męskie przeziębienie

Szanowni Czytelnicy,
każdemu z nas raz na jakiś czas zdarza się złapać jakiegoś wirusa, jakąś infekcję czy zwyczajnie się przeziębić. Tym bardziej teraz, kiedy to pogoda sprzyja rozwojowi bakterii, a wielu z nas przebywa w dużych skupiskach kaszląco - kichających ludzi. Każdy choruje, ale nie każdy tak samo. Co by nie mówiły panie po genderstudies czy innych bardzo przydatnych i logicznych kierunkach studiów mężczyźni i kobiety różnią się od siebie. Różnią się także pod względem przechodzenia chorób i właśnie tym się dziś zajmiemy.

Przez ostatnich parę lat zdarzało mi się chorować naprawdę bardzo rzadko. Mimo przebywania z ludźmi na studiach i w komunikacji miejskiej trzymałem się twardo i poza jakimiś drobnymi katarami nie miałem poważniejszych problemów ze zdrowiem. Poddałem się dopiero kiedy zacząłem pracę. Ze względu na położenie mojego stanowiska miałem kontakt z pacjentami przychodni. Wyjmując poza nawias znudzone emerytki, które do lekarza przychodzą na pogaduchy, większość ludzi, przechodząca przez korytarz do przychodni była jednak na coś chora. No i któryś z wirusów wykaszlanych przez nich wreszcie chapnął i mnie.
Po powrocie z pracy dostałem gorączki i poszedłem spać. Obudził mnie katar i ból w kościach. Leżąc zatem w tak zwanej malignie zacząłem się zastanawiać jakim cudem to właśnie mężczyźni przechodzą z pozoru błahe choroby w tak ciężki sposób. No i przez cały tydzień mojego chorowania nie wpadłem na rozwiązanie tego problemu. Bo tak zupełnie logicznie na to patrząc to męski organizm jest silniejszy. Ewolucyjnie zostaliśmy przygotowani do tego żeby polować, radzić sobie w trudnych warunkach, podnosić ciężkie rzeczy, wytrzymywać niskie temperatury czy zwalczać toksyny. Jestem prawie pewny, że facet walczący z jadem skorpiona rozchodzącym się po jego organizmie radzi sobie lepiej niż ten walczący z grypą. Zatem dlaczego?


Wydaje mi się, że jakiś związek z różnicą w chorowaniu ma taka, nazwijmy to, naturalna funkcja. To znaczy to, że facet, jako ten drapieżnik, działa krótko, impulsywnie zdobywając ofiarę, a w czasie przerwy w polowaniach odpoczywa. Natomiast kobieta pracuje cały czas. W związku z tym kobieta zwalcza chorobę w ruchu, bo nie ma w zwyczaju się zatrzymywać. Z kolei facet może pozwolić sobie na chorowanie w spoczynku. Jednak to jest moje naukowo - filozoficzne pitolenie, które nie ma najmniejszego sensu.

Głównym powodem, który wpływa na te różnice jest zwyczajne podejście do życia. Kobieta zaciska zęby i sprząta, gotuje, zajmuje się domem i dziećmi jakby zupełnie nie była przeziębiona, bo zależy jej na tym żeby wszystko było jak najlepiej i wie, że jeśli coś ma być zrobione dobrze to musi to zrobić sama. Natomiast mężczyzna w czasie choroby może powrócić do cudownych czasów dzieciństwa, kiedy to mamusia robiła mu jedzonko, podawała do łóżeczka, przynosiła leki i herbatkę, bo dziecko zachorowało.

Musicie się ze mną zgodzić, Szanowne Czytelniczki, że Wasze brzydsze połówki w czasie choroby zachowują się jak dzieci. Zastanówcie się nad tym przez chwilę. Nie ma taki siły wstać z łóżka, więc prosi żeby zrobić mu coś do jedzenia, najlepiej rosołek. A jak już zrobicie to jeszcze dobrze by było jak byście podmuchały, bo gorący. Prosi o podanie pilota, który leży dwa metry od niego, o podanie herbatki, chusteczek i marudzi, że jest umierający. Nie jest tak? Ano właśnie, zupełnie jak dziecko. Z tym, że nie jest to do końca wina mężczyzn. Tak zostaliśmy wychowani i mamy zakodowane w mózgu, że choroba łączy się z wzmożoną opieką i troską.

Działamy wtedy jak psy Pavlova. Oczywiście, że się źle czujemy. Oczywiście, że jesteśmy chorzy, ale to wyolbrzymianie każdego objawu wynika z tego, że chcemy wykorzystać moment i wrócić na chwilę do dzieciństwa. Czy jest w tym coś złego? Moim zdaniem nie, ale ja jestem facetem, więc sam tak robię. Jasne, że może być to uciążliwe i denerwujące, ale kobiety bywają uciążliwe i denerwujące znacznie częściej (tak mniej więcej raz w miesiącu), także można na to męskie chorowanie oko przymknąć.

Jak większość z Was doskonale wie lubię sprawy generalizować, więc jeśli coś w tym tekście Was ubodło to nie jesteście tak wyjątkowi jak Wam się wydaje. I niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie wykorzystał drobnego przeziębienia żeby uniknąć domowych obowiązków i poleniuchować korzystając z troskliwości żony, dziewczyny, narzeczonej czy mamy. A i niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która nie była nigdy wredna i nie tłumaczyła tego "tymi dniami".

Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!