Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

3/28/2018

NieRecenzja #4 - Twój Vincent

Szanowni Czytelnicy,
ze względu na wiele zajęć i obowiązków, które na mnie ostatnio spadły nie mogę sobie pozwolić na pisanie felietonów czy innych tekstów na zapas i ostatnio zdarza mi się wpaść na pomysł o czym mógłbym napisać dosłownie pół godziny przed publikacją. Na szczęście czasami życie samo wkłada w nasze ręce odpowiednie idee i tak też stało się w przypadku tej NieRecenzji. Plany na sobotę potoczyły się tak, że mogłem oddać się nieco, jak to się ładnie nazywa, wyższej kulturze. Postanowiłem więc sprawdzić czy film "Twój Vincent" był rzeczywiście tak dobry żeby nie zdobyć Oskara.

O tym filmie było na tyle głośno, że na pewno każdy choć trochę usłyszał. Jest to dzieło stworzone techniką poklatkowej animacji, która polega na tym, że każda klatka filmu stanowi osobny obraz. W wypadku "Twojego Vincenta" trzeba było każdą klatkę filmu namalować jako osobny obraz, techniką malarską stosowaną przez Vincenta van Gogha. Twórcy, którzy podjęli się tej misji wykonali ją perfekcyjnie i myślę, że każdy kto lubi malarstwo doceni trud artystów i wykonanie powierzonego im zadania. Jednak ten film to nie tylko nowinka technologiczna, ale coś znacznie głębszego.
Czytając o tym filmie, oglądając zwiastuny czy słuchając opinii innych osób bałem się, że jednak będzie to ogromny przerost formy nad treścią. Obawiałem się, że pooglądam przez chwilę, pozachwycam się obrazami i animacjami i przez resztę czasu będę się nudził zastanawiając się dlaczego do tak intrygującej formy nie można było dorzucić równie intrygującej fabuły. Na całe szczęście tak nie było! W filmie przedstawiono historię życia Vincenta van Gogha, ale z perspektywy bliskich mu osób. Akcja rozgrywa się już po śmierci tego wielkiego artysty. Nie będę Wam tutaj opowiadał fabuły, ale mogę Wam powiedzieć, że jest ona przedstawiona w sposób nieco detektywistyczny, ale taki, który z każdą chwilą oddala nas od rozwiązania zagadki. Jeśli chodzi o inne składowe filmu to również nie ma się do czego, moim zdaniem, przyczepić. Muzyka, gra aktorska i dialogi są na światowym poziomie.

Jednak nie to jest kwintesencją tego filmu, a przynajmniej takie jest moje zdanie. Vincent van Gogh w pewnym momencie swojego życia powiedział, że chce dotykać ludzkich serc swoją sztuką. Jednak nie zrobił tego za życia. Został doceniony dopiero po swojej śmierci i sam nigdy nie mógł przekonać się jak bardzo to co tworzył podziałało na świat sztuki. Vincent za życia miał naprawdę ciężko. W czasach dzieciństwa i młodości w domu nie miał wesoło, co ciągnęło się za nim przez całe życie. W filmie "Twój Vincent" przedstawiono też to, jak bardzo van Gogh nie był rozumiany przez otaczających go ludzi. Holender był prawdziwym artystą. Takim, który potrafi odkleić się od rzeczywistości w ułamku sekundy, który potrafi ze stanu euforii przejść w ciężką depresję w ciągu jednego dnia. W XIX wieku nikt nie rozumiał takiego zachowania i traktowano artystów jako odmieńców, a nawet jako chorych psychicznie i właśnie to, moim zdaniem, jest kwintesencją tego filmu. Pokazanie, że odmienna wrażliwość czy inne spojrzenie na świat nie może być powodem do znęcania nad tym człowiekiem. Ponadto chcieli też pokazać, że powinno się robić to co się kocha i to do czego ma się talent bez względu na to, co mówią inni, bo być może zostaniemy docenieni dopiero po czasie.

Także podsumowując serdecznie Wam ten film polecam. Nadaje się on zarówno dla fanów malarstwa, jak i dla ludzi, którzy chcą zobaczyć coś innowacyjnego w kinie. Innowacyjnego, ale przy okazji również z interesującą historią i morałem, który każdy z widzów może przenieść na swoje życie.

Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!