Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

3/14/2018

Życie boli #41 - Zakaz handlu w niedzielę

Szanowni Czytelnicy,
rzadko kiedy zdarza się tak gorący temat jak wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę. Obecnie rządząca partia wprowadziła zmianę w prawie, która wpływa na życie większej ilości ludzi niż się rządzącym może wydawać. Trzeba się jednak zastanowić co ta ustawa zmienia tak naprawdę i o tym dzisiaj postaram się trochę opowiedzieć.

Po naciskach solidarności (mała litera zastosowana celowo żeby odróżnić od Solidarności z czasów PRL) rządzący zdecydowali się wprowadzić zakaz handlu w niedzielę. Tłumaczą się tym, że pracujący w sieciach handlowych, galeriach czy supermarketach też mają prawa do spędzenia niedzieli z rodzinami. No i pewnie, że mają prawo. Jednak takie samo prawo mają też kierowcy autobusów komunikacji miejskiej, piloci samolotów, pracownicy stacji benzynowych, lekarze, pielęgniarki, pracownicy fabryk produkujących w systemie ciągłym, strażacy, policjanci i każdy inny człowiek bez względu na to jaki zawód wykonuje.

Złożyło się tak, że  ostatnio sporo rozmawiałem z członkiem rodziny osoby, która pracuje w systemie ciągłym, w dodatku na dwie dwunastogodzinne zmiany. Dla tego człowieka nie ma znaczenia czy to niedziela, wigilia czy inny wolny dzień. On pracuje, bo nie można (a raczej nie opłaca się) zatrzymać produkcji. No i jego losem solidarność ani rządzący się nie przejmują. Był też moment, w którym poznałem jak wygląda praca w supermarkecie. Pracownicy, którzy byli w sklepie w niedziele mieli wolny poniedziałek. Tam system pracy wygląda (a raczej wyglądał) o tyle ciekawie, że mogli sobie poustawiać zmiany w taki sposób żeby mieć wolne kilka dni pod rząd i to dni, które im odpowiadały, a nie np. sobotę i niedzielę, bo ktoś kiedyś tak ustalił.

Dzięki takim rozwiązaniom można było bez problemu godzić pracę w galeriach handlowych czy supermarketach ze studiami i życiem prywatnym (w tym rodzinnym). Teraz ustawodawca wtrącił się w ten sprawnie działający system i pociągnie to za sobą konsekwencje. Ja nie chcę się wypowiadać jakoś szeroko o konsekwencjach ekonomicznych w skali makro, bo z ekonomii miałem trójkę, ale wiem, ze pracodawcy będą potrzebowali co najmniej jednej osoby mniej do pracy, bo przecież odejdzie im jeden dzień.

W dodatku Polacy mają to do siebie, że lubią obchodzić wszelkie zakazy. Ot tak dla sportu. Ten jeden dzień bez handlu wielką tragedią nie jest, ale skoro jest zakaz to trzeba go obejść. Ustawa, jak to wszystkie ustawy robione na kolanie, ma tyle luk, że nie jest to wielkim problemem. Sklepy na dworcach mogą być otwarte? No to naklejamy karteczki, że obsługujemy tylko podróżnych i jedziemy z tematem. Nie można kupować w sklepie, ale można kupić przez internet i odebrać w sklepie w ten sam dzień, bo działa on wtedy jako punkt odbioru, a nie sklep jako taki. No jest masa sposobów żeby to debilne prawo ominąć i podejrzewam, że Polacy te sposoby wykorzystają jak tylko będą mogli.

Problemem nie jest jednak zakaz handlu sam w sobie, tylko to o czym już pisałem przy okazji tekstu o aborcji (Czarny protest - zakaz aborcji czy jej liberalizacja?), czyli zakusy obecnej władzy na wolność obywateli. To jest takie podszczypywanie wolności i to tych podstawowych, bo i wolności wyboru i prawa do pracy. Dlaczego banda jakiś mniej lub bardziej wykształconych ludzi, którzy oprócz bycia posłem (działaczem w przypadku solidarności) nic w życiu nie osiągnęli ma mi mówić w które dni mogę pracować a w które chodzić na zakupy? Jeśli mam życzenie (bądź potrzebę) pracy w niedzielę to powinienem mieć taką możliwość, a nie mieć to odgórnie zakazane, bo to nie jest szkodliwe dla społeczeństwa. A jeśli mam ochotę spędzić niedzielę na zakupach (najczęściej z rodziną jednak przy okazji odwiedzając kino, kawiarnię, zoo czy cokolwiek innego) to powinienem móc to zrobić, bo to też nie jest szkodliwe społecznie i dlatego nie ma podstaw do zakazywania tego.

Podsumowując temat można stwierdzić, że władza przeciąga z obywatelami linę wolności. Oni nam czegoś zakazują - my ten zakaz sprawnie obchodzimy wykorzystując luki prawne. Władza, która obecnie rządzi wychodzi z jednego bardzo prostego założenia, że jeśli nie może być lepiej to niech będzie inaczej. Z tym, że to "inaczej" najczęściej oznacza "jeszcze gorzej". Te luki prawne, zresztą, sami nam zostawiają przez swoją nieudolność, ale to już temat na zupełnie inny felieton.

Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!