Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

5/23/2018

Życie boli #48 - Kraj pomników

Szanowni Czytelnicy,
jeśli dobrze się rozejrzycie w swojej okolicy to na pewno gdzieś znajdziecie jakiś pomnik czy tablicę ku czci czegoś albo coś upamiętniającą. W każdym kraju na świecie są pomniki i tablice, ale jakoś mam wrażenie, że u nas jest ich albo więcej, albo częściej się o nich mówi. Mamy tak wielkie zamiłowanie do pomników, że potrafimy o nie walczyć nawet jeśli nie znajdują się w naszym kraju. Czy to dobrze czy źle? Nad tą sprawą trzeba się głębiej zastanowić.

Temat pomników powraca w Polsce co jakiś czas i akurat przy okazji ostatniej wojny polsko-amerykańskiej zacząłem się poważniej nad tym zastanawiać. Nie będę się cofał do czasów usuwania pomników Lenina czy Stalina, bo nie mam prawa tego pamiętać. Warto jednak zauważyć, że już wtedy coś się takiego w narodzie narodziło, że jedni pomniki stawiali, a drudzy by je chętnie powysadzali w powietrze. Zacznę raczej od śmierci Jana Pawła II, który jeszcze za życia apelował żeby nie budować mu pomników. A co zrobili jego rodacy, którzy szczycili się, że słowa Papieża Polaka są dla nich drogowskazem? Nastawiali pomników gdzie się tylko da. Każda mieścina ma swój pomnik papieża, a jak nie pomnik to chociaż jakieś popiersie, tablicę, kawałek kostki, cokolwiek byle było z papieżem.

Trzeba teraz zadać sobie pytanie co przyświecało włodarzom w tym zasrywaniu kraju pomnikami, których sam Jan Paweł II sobie wyraźnie nie życzył? Patrząc z ich strony chcieli upamiętnić, zdaniem wielu, największego Polaka. W porządku, ale jest bardzo wiele innych sposobów na upamiętnienie ważnej postaci niż stawianie jej podobizny (mniej lub bardziej podobnych) w miejscach, gdzie mogą je obsrywać gołębie. Przykład? A można szkole dać go za patrona i chociaż spróbować wtłoczyć młodym ludziom do głów zasady, którymi Papież się kierował. Inne obiekty użyteczności publicznej znacznie bardziej przyczyniły by się do utrzymywania pamięci o JPII niż figura stojąca gdzieś w krzakach, o którą po latach nie będzie dbał nikt.

Druga fala wojny o pomniki rozpoczęła się zaraz po katastrofie smoleńskiej. Wtedy to siły polityczne zaczęły przeciągać linę walcząc o to gdzie i czyje pomniki mają stać (inne aspekty tej politycznej wojny zostawimy sobie na kiedy indziej). Jedni wyznaczali miejsca na pomnik a drudzy się na to nie godzili. Ci postawili pomnik tu, a tamci chcieli tam. Ta śmieszka wojenka na szczytach władzy, jak to zazwyczaj bywa, dotknęła też najmniejszych, czyli gmin. Podobnie jak było z upamiętnianiem papieża, zaczęto odsłaniać tablice i pomniki upamiętniające tych, którzy w tym lotniczym wypadku zginęli. Robi się to nawet w miejscach, które nie mają absolutnie nic wspólnego z nieżyjącymi.

Wojna na górze poszła nawet w tę stronę, że bezprawnie zajęto jeden z ważniejszych placów w kraju żeby móc sobie tam postawić samowolę budowlaną w postaci schodów donikąd, czy też dla niektórych pomnik smoleński. Pewnie pójdą za ciosem i postawią tam jeszcze, zaraz obok Piłsudskiego, pomnik Lecha Kaczyńskiego siedzącego na koniu. Po co? Pewnie po to żeby zadać kolejny cios politycznym przeciwnikom i pokazać im, że jeśli chcą to mogą.

Pewną fazą tego konfliktu jest też absolutna dekomunizacja polskich miast i wsi. Usuwa się pomniki, tablice, zmienia się nazwy ulic, placów, szkół, dworców i wszystkiego co się da. Po to żeby przestać upamiętniać komunistycznych bohaterów? Nie wydaje mi się. Raczej po to żeby zrobić miejsca na upamiętnianie swoich. Czy to zmniejszy liczbę pomników i tablic? Nie ma na to najmniejszych szans. Pomniki Lenina też czasami przerabiali na zupełnie inne postaci, więc i na te znajdzie się metoda.

Kiedyś słyszałem, że władze chciały przenieść bodaj z Francji pomnik Papieża, bo tam chcieli go przerobić żeby był mniej religijny. Abstrahując od tego, że kompletnym debilizmem jest pomysł przerabiania pomnika kościelnego hierarchy na ateistyczny to czy naprawdę powinniśmy zbierać pomniki z całego świata? Mało mamy swoich?

Dotarliśmy wreszcie do tematu, który przelał czarę goryczy i zmusił mnie do popełnienia tego tekstu. Pomnik Katyński w New Jersey. Na pewno każdy słyszał o tym jak o mało co nasze wszystkie F16 nie chciały lecieć do USA walczyć z burmistrzem tego miasta o to by pomnika nie ruszał. Chłop się w końcu ugiął, bo chcieli go tam zatłuc cepami jak rudego w średniowieczu i pomnik zostanie, a przynajmniej nie zniknie całkiem (zresztą podejrzewam, że od początku chcieli go gdzieś przenieść). Nasze władze walczyły o ten pomnik jak lwy, ale nie przypominam sobie żeby miały skrupuły przy likwidacji pomników Armii Ludowej, która (odchodząc od zbrodniczego systemu, który był ponad zwykłymi żołnierzami) również walczyła z hitlerowcami.

Osobiście uważam, że zamiast wydawać grubą kasę na budowę nowych pomników czy przenoszenie tych z zagranicy powinniśmy zainteresować się tymi zabytkami, które już u nas są i niestety niszczeją. Nawet w mojej najbliższej okolicy jest bardzo dużo zabytkowych budynków czy cmentarzy, którymi powinno się zaopiekować i poddać renowacji, bo to są prawdziwe pomniki historii, a nie schody z wyrytymi napisami.

A tak już zupełnie podsumowując ten tekst to mam bardzo mocne wrażenie, że te walki o pomniki to kolejny temat zastępczy, który ma zająć opinię publiczną i odciągnąć ją od zupełnie ważniejszych kwestii. Wszystkich, którzy mają dość politycznych dyskusji serdecznie za ten tekst przepraszam, a zdjęcie u góry wziąłem z Wikipedii, to taki dopisek żeby dochować formalności związanych z prawami autorskimi.
Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!