Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

8/01/2018

Życie boli #54 - Kultura basenowa


Szanowni Czytelnicy,
dla wielu z Was będzie to powrót do korzeni tej serii i zamiast pseudonaukowego bełkotu, który tutaj czasem uskuteczniam, opowiem Wam dlaczego człowieka może zirytować nawet wizyta na basenie. Kiedyś opowiadałem już o sytuacjach z męskiej szatni na siłowni (Życie boli #22 - Za drzwiami męskiej szatni), a teraz nadszedł czas na krytą pływalnię*. Zapraszam.

Jakiś czas temu wpadłem na pomysł żeby zacząć pływać regularnie. No bo całe dnie siedzi człowiek na tej dupie jak nie w pracy to przy pracy, w samochodzie, w kinie, na kiblu, no wszędzie na siedząco. To podobno jest niezwykle niezdrowe dla kręgosłupa, a z kolei podobno niezwykle zdrowe jest pływanie. Po którymś tam nożu w plecy wbitym przez własny kręgosłup postanowiłem dziada załatwić i pływać. I pływam. Regularnie raz w tygodniu zapierniczam przez godzinę od ścianki do ścianki. Problem pojawił się jednak w tym, że nawet tak prostą rozrywkę jak pływanie w wodzie potrafią koncertowo spierdolić inni ludzie.
Zaczyna się jeszcze przed wejście do budynku basenu. Ja lubię robić wszystko od rana. Tak już jestem nauczony, że jak odwalę robotę od rana, to potem mam cały dzień na obijanie się. No i tak też robię z tym pływackim treningiem. Jednak jeśli jestem przed drzwiami basenu od godzinie, powiedzmy, 9:58 to żebym się miał tam zesrać to nie wejdę. Jest otwarte od dziesiątej i nie wejdziesz dziadu choćby ruskie wojsko nadchodziło. Upał, ulewa, śnieżyca czy mróz, ty musisz stać te dwie minuty aż otworzą drzwi. Powiecie, że jak od 10 to od 10 i kuniec tematu. Ja się z tym zgadzam, ale o 10 jest otwierana kasa. Natomiast szatnia i wszystko inne działa, więc nie ma przeszkód żeby ludzie sobie wleźli do wnętrza, przebrali się w klapeczki i czekali przy okienku do kasy. Najlepsze jest jednak to, że indywidualne treningi pływania są umawiane na 10 i ludzie płacą za godzinę, a pływają mniej, bo muszą się jeszcze przebrać.

A w kasie też jest wesoło. Pani rozdaje kluczyki do szafek i nie wpadnie na pomysł, że jeśli ludzie stoją obok siebie w kolejce to z dużą dozą prawdopodobieństwa będą się też przebierać mniej więcej w tym samym momencie. No i ci ludzie dostają szafki obok siebie. Zatem faceci w kąpielówkach muszą się prawie o siebie poocierać żeby się dostać do swojej szafki. Ja rozumiem dbanie o przyrost naturalny, ale w męskiej szatni to raczej gówno z tego wyjdzie. Same szafki też są luksusowe. Wąziutkie są na tyle, że dzieciaki ze szkół mających tam lekcje nie dadzą rady zamknąć w szafce nielubianego kolegi. No jak można odbierać dzieciom zabawę na basenie!? A kolegi tam nie wsadzą, bo torbę tam ciężko upchnąć.

Dalej są prysznice, ale o tym szerzej na końcu. Wspomnę tylko, że ludzie nie szorują się przed wejściem do basenu, bo przecież woda da sobie radę w trakcie pływania. A dalej jest tylko lepiej. No bo wiadomo, że rzadko kiedy uda się trafić taką porę żeby torów pływackich wystarczyło dla wszystkich. Dlatego normalnym jest, że torem się człowiek dzieli. Logicznie do tego podchodząc jak zapierdalasz jak motorek w wodzie to idziesz na tor do kogoś, kto ma podobne tempo pływania. Natomiast ludzie mają mało wspólnego z logiką i jakiś czas temu na moim torze, a pływam może nie jakoś super szybko, ale bez przerw, dwie starsze panie pobierały lekcje pływania od koleżanki (i to chyba jedne z pierwszych lekcji, bo kiepsko im szło). Już pies to trącał, że pobierały, ale włażąc do wody obok mnie nie odezwały się słowem, nic, ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w dupę. Nie zapytały czy nie będą przeszkadzać. A jak ja bym się tam do igrzysk przygotowywał? A potem, że sportowcy są słabo przygotowani.

A dalej jest tylko lepiej. Wypływałem się jak świnia i ledwo chodzę, bo kondycja pływacka taka jak debaty politycznej w Polsce, i na chwilę chciałem wejść do jacuzzi. Trzy minuty żeby uspokoić oddech. Siedzę sobie, woda bulgocze, a tu nagle wchodzi pani, tak z 90kg żywej wagi, z trójką jazgoczących dzieciorów. Ja już wiedziałem co się stanie. Rozgląda się. Widzi, że siedzę w wodzie, spogląda na te swoje dzieciory i drze się: "idźcie tam do bąbelków, wolne jest". I ta menażeria biegnie wprost na mnie, a ona idzie sobie w drugi koniec pomoczyć dupsko. W związku z tym, że siedzenie w jacuzzi z trójką małych dziewczynek jest nieco podejrzane, to raz dwa ulotniłem się do szatni.

W szatni też potrafi być wesoło. Nie wiem dlaczego tak jest, ale często rodzice przychodzą z dziećmi płci przeciwnej na basen i tutaj pojawia się problem. No bo ojciec musi iść do męskiej szatni, nawet jak przyszedł z małą córką jeśli ona się sama nie potrafi przebrać. A w szatni, jak już kiedyś wspominałem, panowie lubią sobie przewietrzyć klejnoty i chodzą zupełnie nie zakryci. Już zupełnie skrajnym przykładem był facet, którego kiedyś pod prysznicami spotkałem. Był to wielki i gruby typ pokryty owłosieniem na całym ciele. Całym, poza głową. Wyglądało to tak jakby ktoś na niego kliknął i wybrał opcję "odwróć". Wszędzie miał futro tylko na głowie łysy. Dla mnie taki widok był szokiem i do tej pory mam go gdzieś w pamięci (dziękuję mózgowi, że zapamiętuje takie rzeczy, a nie pamięta kodu do drzwi wejściowych), a co dopiero ma powiedzieć dwuletnia dziewczynka, która radośnie wybrała się z tatusiem na basen, a zobaczyła łysego niedźwiedzia z kutasem na wierzchu?

Zresztą sam prysznic też jest dobry. Na jakiś większych czy nowszych basenach woda jest ozonowana, ale na tych leciwych czy po prostu mniejszych dalej ładują w nią tyle chloru, że aż się robi gęsto. I o ile niewielki procent ludzi szoruje dupsko przed wejściem na basen to po wyjściu z niego każdy się dokładnie myje. Bierze te żele, pianki, szampony i szoruje się na wszystkie strony żeby tylko pozbyć się zapachu chloru. No i gówno! Bo jedno ujęcie wody obsługuje basen i prysznice, także woda tam dalej jest nachlorowana aż się świeci. Czy będziesz się szorował nivea for men czy przejdziesz od razu do wycierania, to zupełnie nic nie zmieni.

Na sam koniec wracamy do ciasnej szafki, z której torbę trzeba wyciągać sposobem, bo przecież drzwiczki są węższe niż środek, więc tylko umiejętność odbierania porodów może pomóc zrobić to sprawnie. Ci faceci, którzy mieli szafki obok też już skończyli pływać i teraz znowu małe ocieranko, a w kasie czeka na nas pani żeby pobrać kasiorę. No właśnie czeka albo nie, bo może na przykład wyszła sobie pogadać czy do sklepu czy coś zjeść, a czas leci. Dla mnie, jako skąpego dziada, każde kilkanaście gorszy za kolejną minutę to już zdzierstwo. A ona nie pędzi jak Usain Bolt.

Podsumowując można powiedzieć, że niemiłe kasjerki, za małe szafki, debile, ludzie bez kultury, dzieciory i ich durni rodzice oraz obleśne dziady potrafią spierdolić nawet tak prostą rzecz jak pływanie. Nie ma się więc co dziwić, że w tym kraju jest jak jest.

Kamil Bednarek 
Zapraszam na: fb.com/KamilBednarekBeletrystyka

*Tekst nie odnosi się do jednego konkretnego basenu. Jest to zbiór historii i anegdot z różnych pływalni i różnych opowieści zebrany do kupy w, miejmy nadzieję, zabawną treść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!