Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

9/19/2018

NieRecenzja #10 - Happy!

Szanowni Czytelnicy,
są takie dzieła, których fabuła zaskakuje, od początku do końca trzyma w napięci, nie pozwala widzowi odwrócić wzroku nawet na moment, ale są też dzieła takie, których opis fabuły wywołuje u nas uczucie jednoczesnego zaciekawienia i zwątpienia. Te dwa rodzaje łączy w sobie serial "Happy!", o Wam opowiem przy okazji tego tekstu.

Ostatnio miałem niewiele czasu na oglądanie seriali, więc chciałem znaleźć coś, co pochłonie jeden, no może dwa wieczory, a przy okazji da mi odpowiednią dozę rozrywki. Przypomniałem sobie wtedy o serialu "Happy!". Usłyszałem gdzieś sam tytuł i krótki opis fabuły. Brzmiał on wtedy mniej więcej tak: "Jest to serial o gościu, który ratuje dziecko, ale pomaga mu w tym animowany jednorożec". Ja lubię filmy czy seriale, które są pokręcone i pojawia się w nich coś zaskakującego. Stąd między innymi jednym z moich ulubionych filmów jest "Fight Club". Słysząc więc taki opis musiałem poszukać czegoś więcej o tym serialu. Poszukałem, znalazłem i nie zawiodłem się.

Opis serialu na filmwebie brzmi z kolei tak: "Niestroniący od alkoholu były gliniarz myśli, że postradał zmysły, gdy rysunkowy jednorożec ponagla go do uratowania dziewczynki porwanej przez Świętego Mikołaja". Porąbane zdrowo, nie? Ale jeśli zasiądziecie do oglądania tego serialu to wszystko Wam się wyjaśni i to zdanie stanie się całkowicie sensowne i logiczne. Ale wszystko po kolei.

Nick Sax (grany przez Christophera Meloniego) jest byłym policjantem, który zszedł na bardzo złą drogę. Dlaczego? Dowiecie się w jednym z odcinków. Sax pije, ćpa i zabija ludzi na zlecenie. Przez zupełny przypadek na jednym ze zleceń wikła się w ciężką mafijną intrygę. W tym samym czasie Hailey Hansen zostaje porwana przez psychopatycznego bardzo złego Świętego Mikołaja. Z pozoru tych dwóch historii nic nie łączy, ale wraz z biegiem czasu sprawy zaczynają się coraz bardziej zazębiać.

Wielkim plusem tego serialu są świetne postaci. Nawet bardzo młoda Hailey spisała się bardzo dobrze. Sax z kolei jest typowym przerysowanym gliniarzem. Pije tyle, że normalnie by nie mógł stać, co chwila dostaje jakiś postrzał, jakiś cios nożem, wikła się w bójki, ale dziabnie kilka tabletek i wraca do akcji jakby nigdy nic. Jest niezniszczalny, a w pewnym momencie uznaje, że mu odwaliło, bo zaczyna widzieć niebieskiego, latającego, rysunkowego jednorożca, który namawia go do ratowania dziecka. Ten zły Święty Mikołaj też jest super. Tak chorego czuba trudno znaleźć we współczesnych produkcjach. W serialu nie zobaczycie żadnej poprawności politycznej, jest grubo, jest pełno czarnego humoru, przemocy, krwi i scen walki. Nie brakuje też w nim świrów, bo poza Mikołajem są jeszcze członkowie mafii, taki ich "sprzątacz", który uwielbia torturować ludzi na przeróżne sposoby czy tajemnicza postać, która przebiera się za owada.

Wraz z zazębianiem się fabuły pojawiają się kolejne twisty i widz łapie się tym, że gapi się w ekran z otwartą paszczą powtarzając co jakiś czas coś w stylu "ale jak to?" lub "co?!". Kolejnym ogromnym plusem jest to, że pierwszy sezon (jest szansa na drugi) ma tylko osiem odcinków po czterdzieści minut każdy. To daje nam poczucie pędu do przodu, cały czas coś się dzieje i serial ogląda się błyskawicznie, nie ma przestojów, nie ma nudy. To wszystko uzupełnia bardzo fajna muzyka, która tylko podkreśla klimat.

Na koniec wspomnę o postaci Happy'ego, czyli rysunkowego wymyślonego przyjaciela. Głosu użycza mu Patton Oswald, ale ważniejsze jest to, że nasz konik, który był naiwnym wesolutkim przyjacielem małej dziewczynki, zmienia się pod wpływem zdeprawowanego Nicka Saxa i kontaktu z brutalnym światem rzeczywistym.

Podsumowując mogę stwierdzić, że był to serial o jaki mi chodziło. Krótki, skoncentrowany, bez przegadania, bez przeciągania finału. Byli w nim bohaterowie, jakich lubię, wyraziści, brutalni z czarnym humorem. I była w nim masa szaleństwa, która pozwoliła zrobić serial o zagadce kryminalnej, o świecie przestępczym, z przymrużeniem oka i bez sztampowych rozwiązań. Jeśli macie chwilę czasu i zastanawiacie się co obejrzeć to odpalajcie Netflixa i szukajcie tam serialu "Happy!", na pewno nie będziecie się przy nim źle bawić.

Kamil Bednarek 

2 komentarze:

  1. Sama też widziałam. Mocny serial, na pewno nie dla każdego! Ale fajnie trzyma w napięciu. Dobra nierecenzja ��.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Racja, momentami poziom brutalności i szczegółów zaskakuje, ale myślę, że bez tego serial nie byłby taki udany. Zastanawiam się czy ewentualny drugi sezon utrzyma poziom.

      Usuń

Podyskutujmy w komentarzach!