Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

9/05/2018

Życie boli #56 - Życie jak Dzień Świra

Szanowni Czytelnicy,
w roku 2002 do kin trafił film w reżyserii Marka Koterskiego, który w moment stał się ikoną polskiej kinematografii. "Dzień Świra", bo o tym filmie mowa, reklamowany był jako komedia obyczajowa i młody ja, oglądający go niedługo po premierze, zaśmiewał się niemal na każdej scenie. Dopiero z wiekiem, z doświadczeniem i z każdym kolejnym powrotem do tego filmu utwierdzam się w przekonaniu, że od komedii "Dzień Świra" leży bardzo daleko.

Rynek filmowy produkuje nowe produkcje z taką częstotliwością, że nie mam czasu na wracanie do klasyków. Postanowiłem sobie, że nie będę tracił czasu na wracanie tego, co już widziałem. Jednak jest kilka filmów, od których uciec nie mogę. Wśród nich jest "Fight Club", "Rocky" i właśnie "Dzień Świra". Dzisiaj, kiedy po raz kolejny wracałem na czwarte piętro sprawdzić czy zamknąłem drzwi, uświadomiłem sobie, że warto by było się zastanowić nad tym ile z naszego życia Marek Koterski zmieścił w "Dniu Świra".
Najłatwiej będzie prześledzić natręctwa Adasia Miauczyńskiego na moim osobistym przykładzie. O tym, że muszę się upewnić czy zamknąłem drzwi już wspominałem. Jednak wrócenie się z parteru na czwarte nie jest największym moim osiągnięciem. Potrafiłem się kiedyś wrócić jakieś 10km samochodem, bo byłem przekonany, że wyszedłem z domu nie zamykając drzwi na klucz. Oczywiście po wszystkim okazało się, że drzwi zamknięte na amen. Zresztą drzwi u mnie to jeszcze jeden temat, czyli zamykanie zamka zaraz po wejściu do domu i sprawdzanie czy aby na pewno są zamknięte tuż przed snem.

Rytuały, nazwijmy je, okołosenne też są całkiem ciekawe w moim wykonaniu. Ścielenie łóżka musi zawsze wyglądać tak samo, wszystko układane w odpowiedniej kolejności, bo inaczej się nie wyśpię. Kiedyś zdarzyło się, że wstałem w środku nocy i prześcielałem, bo nie dało rady spać. Przed snem musi być zawsze: łyk wody, siku, sprawdzenie zamka, łyk wody, położenie się też w odpowiedni sposób. Rano też jest ciekawie, bo codziennie musi być tak samo. Wstaję, siadam na łóżku i piję wodę, dopiero potem wstaję i składam łóżko.

U mnie w domu rzeczy mają określone miejsce i jeśli leżą w innym miejscu, niż powinny to już mnie to irytuje. Wszyscy się cieszą, bo przez to nie jestem bałaganiarzem, ale ja to widzę z drugiej strony i już tak wesoło nie jest. Jednak nawyki, którymi wypełnione jest życie zarówno Adasia Miauczyńskiego jak i, na to wychodzi, moje to nie wszystko na czym oparty jest "Dzień Świra". Ważne są też kontakty z innymi ludźmi. Wszyscy pamiętamy przecież scenę z kosiarzami o siódmej rano czy z pasażerami w pociągu.

W związku z tym, że pracuję z ludźmi mam takich sytuacji pełno. Co chwila ktoś mnie irytuje swoim zachowaniem. Mam też takie szczęście, o czym kiedyś tutaj już wspominałem, że najbardziej pokręcony i irytujący człowiek podejdzie do mnie. To jest tak, że widząc kogoś dziwnego już wiem, że zaraz zaingeruje w mój spokój. Między innymi też z tego powodu nie mogę wypocząć w tłumie.

Także podsumowując temat śmiało mogę stwierdzić, że "Dzień Świra" jest filmem wyjątkowo autentycznym. Młodzi ludzie dalej będą się śmiali ze scen, które w tym filmie się pojawiają, ale z wiekiem będą to rozumieć zupełnie inaczej. Ze mną tak było i pewnie z wieloma z Was również. Zastanówcie się ile takich drobiazgów, pojedynczych scen pojawia się w Waszym życiu i ile jego aspektów Koterski przeniósł na ekran. Jeśli o mnie chodzi to, jak mogliście poczytać wyżej, wydawać by się mogło, że ten film jest o mnie. Ale trzeba też zapytać czy to nie jest czasem tak, że sami kształtujemy rzeczywistość wokół siebie.

Kamil Bednarek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!