Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

11/01/2017

Życie boli #28 - Słówko o gapiach

Szanowni Czytelnicy,
w ostatnim czasie musiałem spędzić więcej czasu w samochodzie. Wiązało się to też ze staniem w korkach i to nie tylko w tych, które spowodowane były godzinami szczytu. Nawet w dniu, w którym piszę ten felieton miałem nieprzyjemność znaleźć się w korku spowodowanym wypadkiem. Z tym, że wypadek to chyba zbyt duże słowo. Po prostu dwa samochody zderzyły się przednimi zderzakami, bo któryś z nich nie ustąpił pierwszeństwa drugiemu. Ofiar w ludziach raczej nie było, bo karetek nie widziałem. A wiecie jak to się stało, że zdążyłem tyle zauważyć? Oprócz tego, że jestem superspostrzegawczy to miałem na to mnóstwo czasu, bo każdy samochód jadący przede mną zwalniał na chwilkę żeby przyjrzeć się zdarzeniu i właśnie to mnie natknęło do napisania tego felietonu.

Prześledziłem w pamięci wszystkie wypadki, które działy się w mojej okolicy oraz wszystkie interwencje służb i przypomniałem sobie, że w zasadzie nawet tym najdrobniejszym przyglądali się jacyś postronni ludzie. W każdej sytuacji znajdowała się jakaś grupka gapiów, która nie mogła, nie potrafiła albo nie chciała pomóc, a jednak poświęciła swój cenny czas na przyglądanie się temu co się wydarzyło. Należy się zatem zastanowić dlaczego ludzi tak ciągnie do oglądania krzywdy innych, dlaczego poświęcają czas żeby to obejrzeć.

Pamiętam jak ładnych parę lat temu w wakacje pewien pan pod wpływem alkoholu próbował jechać ulicą na rowerze, wyszło mu to raczej średnio i cytując internetowego klasyka "upadł i sobie głupi ryj rozwalił". Zwyczajnie przewrócił się i rozbił sobie głowę o krawężnik, krew lała się niemiłosiernie, a on na początku wydawał się zupełnie martwy. Rzecz działa się niedaleko podwórka mojej babci, a ja jako kilkulatek nie bardzo wiedziałem co się działo. Nie wdając się w szczegóły, zakończmy mój udział w tym na pobiegnięciu do babci, która zadzwoniła po karetkę i faceta zabrali, ale do czasu przyjazdu karetki zdążyła się zebrać już spora grupka ludzi. Nikt z nich nawet nie sprawdził czy gość żyje, po prostu sobie stali i przyglądali się leżącym (być może) zwłokom i rozprawiali jak to się łatwo można załatwić.

Druga sytuacja z dzieciństwa to pożar pobliskiej kamienicy. Jeżdżąc sobie rozkosznie rowerkiem po podwórku zobaczyłem dym i światłą wozów strażackich. Nie było się trudno domyślić, że budynek się pali. Było widać go z mojego podwórka i zobaczyłem języki ognia wychodzące z okien na poddaszu, natomiast nie to rzuciło mi się w oczy jako pierwsze. Bardziej niż ogień w oczy rzucały się dziesiątki ludzi niemal biegnących w okolice pożaru. Nie, nie po to żeby pomóc nosić wiadra z wodą (bo nie jestem aż tak stary i straż radziła sobie sama), ale po to żeby popatrzeć co się pali, u kogo i czy może ktoś się już spalił.

Z kolei niedaleko mojego bloku jest coś na kształt łąki, ot taki pusty plac. No i pewnego razu zaczął lądować tam helikopter lotniczego pogotowia ratunkowego. Normalne rzecz, że w mieście LPR szuka terenów, na których może bezpiecznie wylądować, nawet jeśli nie jest to tak blisko zdarzenia. Wtedy karetka dowozi pacjenta do śmigłowca, co i tak jest procesem szybszym niż jakby samochodem chcieli go wieźć do szpitala. Natomiast wymaga to też trochę zachodu, bo najpierw straż na sygnałach zabezpiecza teren lądowania, potem pojawia się sam śmigłowiec, a na koniec jeszcze na sygnałach dojeżdża karetka. Idealne warunki dla gapiów. Wyobraźcie sobie moją reakcję, kiedy w niedzielę rano wychodzę zaspany na balkon zaraz po obudzeniu przez dźwięki śmigłowca i widzę ludzi wybiegających z klatek i pędzących na łąkę w dresikach, szlafrokach i kapciach.

Na drodze też tak jest, akurat kolizja, którą wspomniałem na początku nie jest jeszcze najgorszym przypadkiem. Chyba ze 3 lata temu spieszyłem się niemiłosiernie, a tutaj nagle przed Łodzią korek, ogromny korek. Z daleka widzę światła policji, karetek i straży pożarnej. Ruch oczywiście był kierowany wahadłowo, ale kiedy podjechałem bliżej usłyszałem krzyk policjanta "nie zatrzymywać się!", bo wyobraźcie sobie, że ludzie mimo dobrych kilkudziesięciu minut w korku przejeżdżając obok wypadku hamowali żeby mu się lepiej przyjrzeć. Zresztą na pewno znacie ludzi, którzy na dźwięk sygnału pojazdu uprzywilejowanego biegną do okna na złamanie karku, to właśnie tacy ludzie zatrzymywali się przy tym wypadku.

Przypominając sobie te historie i inne, których tutaj nie przytaczałem, bo schemat był podobny, zastanawiałem się co kieruje ludźmi, którzy za wszelką cenę chcą zobaczyć co jest grane. Od razu na usta ciśnie się "ciekawość". Ot, człowiek to ciekawska istota i jeśli dzieje się wokół niego coś niecodziennego to chce to obejrzeć. Dzięki temu będzie miał o czym rozmawiać ze znajomymi, bo przecież najlepiej rozmawia się o innych ludziach. Natomiast, moim zdaniem, to nie tylko ciekawość. Zwyczajne bycie ciekawskim powinno się skończyć na "o, pali się" i pójściu dalej. No ewentualnie zobaczeniu na jakim piętrze się pali, bo może mieszka tam ktoś znajomy. Jest w tym coś więcej, coś nie do końca moralnego, zdrowego, mianowicie ci ludzie, gapie, czerpią satysfakcję z oglądania czyjejś krzywdy. Nawet jeśli się do tego nie przyznają to wewnętrznie tak jest. Po co biec zobaczyć kogo przejechał samochód? Może jeszcze ciała nie zakryją to będzie lepiej widać. Są to pewne podświadome, sadystyczne zapędy, którym ulegają i dlatego mkną co sił na miejsce zdarzenia żeby móc mu się przyjrzeć jak najlepiej, a potem opowiadać z dumą, tym którzy nie zdążyli, że wszystko widzieli.

Podsumowując tę krótką analizę poważnego zagadnienia należy zauważyć, że bycie ciekawski, dociekliwym nawet i chęć zobaczenie co w naszym otoczeniu się wydarzyło nie jest niczym złym. Udanie się na miejsce i zaoferowanie swojej pomocy jest nawet świetną postawą obywatelską, natomiast ta chorobliwa chęć zobaczenia zwłok, spalonego mieszkania, rozbitych samochodów czy krwi na chodniku może okazać się początkiem czegoś poważniejszego jeśli chodzi o stan psychiczny. Ale z drugiej strony gdyby nie zamiłowanie ludzi do oglądania krwi, flaków i wybuchających samochodów nie byłoby na świecie wielu bardzo dobrych filmów.
Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!