Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

11/08/2017

Życie boli #29 - Czy reklamy działają?

Szanowni Czytelnicy,
na pewno spotkaliście się z powiedzeniem, że reklama jest dźwignią handlu. Jestem jednak przekonany, że spotkaliście się również z powiedzeniem, że dobry produkt nie potrzebuje reklamy. Wypadałoby się więc zastanowić jak to jest w rzeczywistości. Żyjemy w końcu w czasach, w których pasma reklam w telewizji potrafią trwać tyle samo co program, który przerywają. Otwierając gazetę możemy przypuszczać, że wypadnie z niej masa reklamowych dodatków, w skrzynce na listy coraz rzadziej są prawdziwe listy, jest za to wypełniona przeróżnymi ulotkami i reklamami. Już nawet w internecie, który, dzięki jednej małej wtyczce, którą omówię trochę później, opierał się reklamom coraz trudniej o serwis nie ograniczający treści tym, którzy reklam nie chcą. Dlatego pytam czy reklamy działają na sprzedaż czy jedynie na nerwy.

Skąd w ogóle wziął się pomysł reklamowania swoich produktów. Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie trzeba cofnąć się odrobinę w czasie i zajrzeć wgłąb ludzkiej psychiki. Już dawno temu przecież na różnych targach, rynkach czy w innych miejscach handlu można było usłyszeć reklamy. Przecież nie bez przyczyny przekupka darła się wniebogłosy, że u niej jajka najlepsze. Robiła to żeby zwrócić na siebie uwagę przechodzących obok ludzi. Ludzie ci, jeśli nawet nie rozglądali się akurat za jajkami, zwracali na nią uwagę i myśleli "a w sumie to jak już tutaj jestem to i te jajka kupię, na pewno się nie zmarnują". Potem zaczęło to przeradzać się w formę nieco bardziej agresywną i doszło do momentu, który można jeszcze zaobserwować na rynkach w krajach arabskich. Tam sprzedawcy mają zwyczaj głośno wykrzykiwać hasła zachęcające do kupienia ich produktów, ale oprócz tego potrafią też do człowieka podejść i osobiście go, niemal, wciągać do swojego straganu.

Wraz z rozwojem technologii pojawiły się inne możliwości reklamowania swoich produktów. I tak właśnie wróciliśmy z wycieczki historycznej do współczesności. Współczesności, która bije nas w oczy reklamami. Jak już wyżej wspominałem, jesteśmy nimi otoczeni. Pomijając już ogłoszenia i reklamy w prasie czy telewizji, nawet to, że pchają nam do skrzynek pocztowych tony niepotrzebnej makulatury. Gorsze od tego wszystkiego jest kiedy reklamodawcy stawiają przy drogach banery reklamowe albo montują wielkie billboardy na ścianach budynków. Oprócz tego, że śmigając samochodem nawet nie zdążysz zarejestrować co jest na takiej reklamie (więc jest nieskuteczna) to przede wszystkim taka forma promowania produktów szpeci. O ile ładniej na elewacji wygląda mural związany tematyką z miastem niż reklama rajstop. Jednak, moim zdaniem, nic nie przebije portali internetowych, które szczycąc się tym, że są darmowe blokują część treści jeżeli użytkownik korzysta z AdBlocka, czyli wtyczki blokującej wyświetlanie reklam. Tłumaczenie, że serwis jest darmowy, bo utrzymuje się z reklam jest delikatnie mówiąc naciągane, bo żeby cokolwiek zarobić na tych, które AdBlock blokuje ktoś musiałby w nie kliknąć, a myślę, że nie ma na to wielu chętnych.

No dobra, ale przestańmy się na chwilę znęcać nad tymi reklamami i postawmy się w roli producentów jakiegoś cudownego produktu. Mamy bardzo dobrą rzecz, którą chcielibyśmy sprzedawać żeby na niej zarobić miliony, ale nie wiemy co zrobić żeby ktoś ją od nas zaczął kupować. Najprostszym wyjściem, wydawać by się mogło, jest zareklamowanie się w każdym możliwym medium. Przecież ludzie korzystają z mediów, więc i o nas się dowiedzą. Dlatego bierzemy reżysera, wynajmujemy studio nagrań, wymyślamy fantastyczny scenariusz reklamy, kręcimy ją i wypuszczamy w świat. Oczywiście na to idzie masa pieniędzy, bo reklamowanie się wcale do tanich nie należy.  Reklama przez jakiś czas hula w świecie mediów i czekamy podnieceni na raporty sprzedaży. Okazuje się wtedy jednak, że nie wzrosły one aż tak żeby te środki zainwestowane w reklamę się zwróciły. Co zatem robimy? Dajemy sobie spokój z taką formą? Otóż nie, robimy jeszcze jedną reklamę, a potem kolejną i następną. Są pewnie przedsiębiorstwa, którym wydawanie pieniędzy na reklamy zwraca się, ale śmiem twierdzić, że jest to zasługą ich produktów, ewentualnie czasu, jaki działają, zaufania klientów czy zwykłej poczty pantoflowej.

Przyszedł wreszcie czas na to by spojrzeć na sprawę z perspektywy konsumenta. Włączam telewizor i skaczę po kanałach, bo nie mogę się zdecydować co obejrzeć, bo na każdym programie jest reklama. Nie zatrzymuję się na nich, bo szukam czegoś do oglądania. Znalazłem wreszcie coś co mnie zaciekawiło, ale zostało to przerwane reklamami. Nie przełączam i nawet oglądam to co reklamują, ale jest tego taka masa, że nie zapamiętałem jak ten lek na zgagę się nazywał. Czytam gazetę, a na co drugiej stronie reklama, nie liczę już tych, które zaraz po otwarciu gazety wywaliłem do kosza. Wychodzę z domu, a w skrzynce na listy pełno ulotek. Przeglądam je, bo kiedyś wyrzuciłem wszystkie na raz i nie mogłem odebrać awizowanej przesyłki, bo awizo poszło w śmietnik razem z ulotkami. Za wycieraczką w samochodzie też ulotka. W radio oczywiście więcej reklam niż muzyki, po drodze billboardy, na które nie zwracam uwagi, bo jeszcze wjadę w dupę auta przede mną. Dojeżdżam do pracy. Siadam przy biurku i sprawdzam maila, połowa to spam. A potem przeglądam internet i albo mi blokują dostęp, bo mam AdBlocka albo mi strzelają w twarz reklamami. Czy jakiś produkt wpadł mi w oko? Może i tak, ale zapomniałem o nim po chwili, bo wskoczyła już następna reklama. Czy denerwuje mnie takie napastowanie? Oczywiście.

Podsumowując ten przydługi wywód mogę stwierdzić, że przy natłoku produktów, które próbuje się nam sprzedać reklamowanie ich w ten sposób jest raczej mało skuteczne, a znacznie bardziej irytujące. Od telewizji odchodzę właśnie przez reklamy, ale dokąd mam pójść skoro internet też mi to robi? Pisząc ten tekst zastanawiałem się jak producenci mogliby zastąpić tę najprostszą i najmniej skuteczną formę promowania swoich produktów. Przychodzi mi do głowy jedynie kilka pomysłów, więc temat nie jest łatwy, ale jestem przekonany, że skoro ja, nie mający wykształcenia w tym kierunku, potrafiłem wpaść na kilka rozwiązań to i bandy marketingowców i speców od reklamy zatrudnionych w firmach powinny sobie dać radę.
Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!