Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

4/25/2018

Życie boli #45 - Państwo socjalne

Szanowni Czytelnicy,
tak zwana cywilizacja zachodnia idzie w tym kierunku już od dawna, a my powoli do nich dobijamy, a nawet chcemy ich wyprzedzić rozdając coraz więcej coraz szerszym grupom społecznym. Należy się jednak zastanowi czy ma to jakikolwiek sens i kto na tym zyskuje najbardziej. Nie będzie to ani ekonomiczny, ani polityczny wywód, więc możecie czytać dalej bez obaw o natknięcie się na jakieś nudy. Tekst jest oparty o obserwacje całego społeczeństwa i jednostek jakie widuję w pracy.

Na początek należy się zastanowić jaki sens ma prowadzenie polityki socjalnej i skąd to się tak naprawdę wzięło. Jak wspomniałem wyżej, nie będę się rozpisywał o polityce ani o historii, więc opowiem o tym w dużym skrócie, rzeczywistym i myślowym.  Zaczęło się od momentu, w którym pojawiały się zalążki społeczności. Wtedy osoby niezdolne do samodzielnej egzystencji otrzymywały pomoc od tych silnych, które umiały o siebie zadbać. Tak to przez wieki funkcjonowało, rozwijając się coraz bardziej. Jaki jest tego sens? Ano taki żeby ci, którym coś nie wyszło nie zostali w krytycznym położeniu. W założeniu miało to oznaczać pomoc tym, którzy tego potrzebują do momentu, w którym będą w stanie egzystować samodzielnie.
Oczywiście zdarzają się też przypadki, w którym ludzie nie będą w stanie przez całe życie samodzielne funkcjonować, ale nie o nich będzie dzisiaj mowa. Im pomoc się po prostu należy i koniec, nie ma o czym dyskutować. Zajmiemy się ludźmi, którzy stworzyli sobie z "bezradności" sposób na życie. Takimi, którzy przy odrobinie własnych starań daliby sobie radę bez pomocy państwa czy samorządu, ale zwyczajnie nie chcą. Takimi, którzy nie wnoszą żadnego wkładu do społeczeństwa (no może poza bandą niewykształconych obywateli), a czerpią z jego zasobów pełnymi garściami.

Na początek weźmy tych, którzy żyją z zasiłków. Normalny człowiek pracuje cały miesiąc, nieraz ponad siły, żeby mieć z czego żyć, żeby zarobić na swoje potrzeby, żeby utrzymać swoją rodzinę. W kraju, który ma rozbudowane systemy socjalne człowiek ten nie otrzymuje w całości tego co zarobił, bo przecież trzeba z czegoś wypłacić zasiłki. Tymczasem jednostka żyjąca z zasiłków w czasie, w którym inni pracują, korzysta z dobroci życia. Chodzi sobie na spacery, uprzykrza życie sąsiadom, kosztuje trunków, robi kolejne 500+, no generalnie nie przemęcza się zbytnio. Przedstawiciel jednej z wielkich firm w moim rejonie powiedział, że przyjmą każdego pracownika, nie mają specjalnych wymagań. Bez problemu zatrudniają nawet Ukraińców, a na pytanie co spowodowało taką sytuację na rynku pracy odpowiedział bez zastanowienia "500+". Po prostu nie ma kto pracować, bo wolą żyć z tego co dostaną od państwa (czyli de facto od nas). I ja wiem, że kwestia płac w Polsce to zupełnie inna sprawa, ale takie formy "pomocy" zwyczajnie rozleniwiają społeczeństwo i odzwyczajają od tego, że trzeba sobie radzić samemu.

Czy mam jakiś sposób by temu przeciwdziałać? Owszem. Po prostu zamiast dawać pieniądze do ręki nie odciągać składek od pensji, podkreślam, pracujących rodziców. Mieliby pieniądze? Mieliby, bo nikt by im nie obcinał tego co zarobili. Byłoby to wsparcie? Jak najbardziej. Zachęcałoby do pracy? Tak. Wspomagałoby całe społeczeństwo, a nie głównie patologię? No pewnie, że tak. Dlaczego tak nie będzie? Bo lepiej na plakatach wyborczych brzmi hasło "damy wam" niż "nie zabierzemy wam".

Drugą sprawą, jeszcze bardziej mnie irytującą niż ta pierwsza, jest roszczeniowa postawa takich ludzi. Zupełnie zwyczajny człowiek chcąc mieć mieszkanie musi płacić za wynajem albo sobie kupić. Potem musi płacić czynsz i inne rachunki, co zżera mu znaczną część dochodów. Tymczasem taki zasiłkowiec ostrzy sobie zęby na mieszkanie komunalne. Będzie przyłaził co chwila do urzędu, bo mu się przecież należy. Jak już wyłazi sobie mieszkanie to będzie domagał się gruntownego remontu, bo przecież w takim niewyremontowanym to nie zamieszka. Jak już mu je wyremontują za pieniądze podatników to zacznie łazić po dodatki mieszkaniowe, po zwolnienie z czynszu, po rozłożenie go na raty (a czynsz w porównaniu z tymi w spółdzielniach niziuteńki), a wreszcie zupełnie przestanie płacić, bo przecież: "za mieszkanie w takim standardzie to jeszcze wy mi powinniście dopłacić".

Błędem, ale zrozumiałym dla tych, którzy mają z tym problemem głębszy kontakt, jest to, że tacy roszczeniowcy dostają to czego chcą. Dlaczego? A dla świętego spokoju. Chyba nikt nie lubi jak widzi tę samą cwaniacką mordę codziennie. I ta morda wymusza działania na przełożonym, co potem odbija się na zwykłym pracowniku. Taki roszczeniowy krzykacz jest w stanie bardziej zaszkodzić i właśnie dla świętego spokoju i dlatego żeby nie zaszkodził ma to czego chce. Błąd, duży błąd, ale popełniany przez lata i teraz trudno by było to zmienić. Dałoby się, ale dużym kosztem. Powoduje to, że ludzie normalni, którzy czegoś tam potrzebują od instytucji publicznych, spadają za plecy tych krzykaczy.

Dlaczego zatem nikt nie podejmie się próby naprawienia tego, skoro to działa tak bardzo do dupy? W obecnej sytuacji nikt. Dlaczego? Ano dlatego, że na rozdawaniu publicznych pieniędzy, wzmacnianiu socjalu, nakłanianiu ludzi do płodzenia dzieci (niestety najłatwiej nakłonić do czegoś osoby mało rozwinięte) można zbudować ogromny polityczny kapitał, który pozwoli realizować cele jednostkom. Dlatego dzięki rozwiązaniom jakie już panują w naszym kraju i jakie jeszcze chce się wprowadzać swoje cele będą mogły realizować jednostki na zdjęciu tytułowym, a ich celem nadrzędnym jest utrzymanie się przy korycie.
Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!