Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

6/27/2018

Życie boli #51 - Życie z celebrytowania

Szanowni czytelnicy,
ostatni często można gdzieś usłyszeć, że powstają nowe zawody. Ich powstawanie wiąże się z rozwojem technologii, z postępem cywilizacyjnym czy potrzebami wynikającymi z rozwoju społeczeństwa. Niestety wiąże się z tym powstawanie zawodów, a bardziej "zawodów", które nic nie wnoszą. Dzisiaj zastanowimy się jaki sens dla jednostki i dla społeczeństwa ma bycie celebrytą.

Jakiś czas temu usłyszałem w radio jakiś fragment rozmowy o pani Julii Wieniawie. Chodziło o to, że po próbie aktorstwa chciała spróbować w muzyce czy coś w tym stylu, akurat to nie jest ważne. Ważne jest to, co prowadzący powiedział później. Powiedział mniej więcej coś takiego: " Pani Julia próbuje różnych rzeczy z różnym skutkiem, jednak najlepiej ze wszystkiego wychodzi jej promowanie swojej osoby". Kiedy tylko to usłyszałem wpadła mi do głowy myśl, że bycie takim celebrytą musi być strasznie smutne i dla celebryty i dla społeczeństwa.
Celebryta jest osobą, która jest znana. Z czego? Z niczego, po prostu jest znana. Chodzi po jakiś imprezach, pokazuje się na ściankach, spamuje facebooka i instagrama, zagra w jakiejś reklamie, w jakimś serialu, pochodzi po telewizjach śniadaniowych czy zaświeci twarzą na billboardach. Czy z tego da się żyć? No wychodzi na to, że tak i to bardzo dobrze. Widać to po ich samochodach, willach czy wakacjach zagranicznych. I, o ile mam gdzieś ile zarabiają, o tyle interesuje mnie ten temat pod głębszym względem. Zarabiają dobrze, w porządku, ale czy to co robią ma jakiś sens?

Zacznijmy od analizy indywidualnej. Dla takiego celebryty to ma sens, ale tylko powierzchownie (nie śmiem ryzykować stwierdzenia, że oni dostrzegają to co nie jest powierzchowne). Taki celebryta żyje na wysokiej stopie, ma dużo kasy, ma sławę, ma kobiety (mężczyzn), ma czas na to by cieszyć się zarobionymi pieniędzmi, więc teoretycznie wszystko jest jak w marzeniu sennym. Każdy chciałby mieć taką pracę, ale czy na pewno? Czy po latach, przyglądając się osiągnięciom swojego życia, będziemy czuli, że zrobiliśmy coś wartościowego, że pozostawiliśmy po sobie coś, na co z podziwiem będą patrzeć następne pokolenia. Odpowiedź jest jedna i zdecydowana: nie.

Co społeczeństwo zyskuje na posiadaniu armii celebrytów? Ustawiane aferki, o których może poczytać na portalach czy w gazetach plotkarskich, może interesować się życiem innych bez ryzyka, że dostanie wpierdy od sąsiada czy też może sobie pooglądać "przypadkowo" zrobione zdjęcia bez stanika. A co zyskuje tak na poważnie? Słabiutkie seriale, jeszcze słabsze piosenki, ludzi, którzy ogłupiają młodzież, pokazując jej, że można żyć nie robiąc nic wartościowego.

Zbierając to do kupy mamy obraz ludzi, którzy na pierwszy rzut oka mają wszystko czego można sobie w życiu zamarzyć, a gdy się nad tym zastanowić głębiej to są wewnętrznie puści i nieszczęśliwi (przynajmniej na bym był robiąc coś takiego). Niestety drugim wnioskiem jest to, że nic z tym się nie da zrobić, bo prym wiedzie tutaj ekonomia i jej podstawowe prawo, czyli popyt i podaż. Ludzie chcą żyć życiem innych, więc inni chcą im to życie pokazywać. Zawsze znajdzie się taki, który będzie chciał zarobić nie robiąc za wiele i zawsze znajdzie się taki, który będzie z tego czerpał.

Jak byłoby w idealnym świecie? Celebrytami byliby ludzie z osiągnięciami, wiedzą i doświadczeniem, którzy mogą przekazać swoje wartości kolejnym pokoleniom, które można stawiać za wzór. A jak jest w rzeczywistości? Wszyscy doskonale wiemy.
Kamil Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!