Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

swieta

10/03/2018

Mistrzostwa Świata w Siatkówce 2018 - Tak się tworzy historię!

Szanowni Czytelnicy,
w niedzielę Reprezentacja Polski Siatkarzy (wielkie litery użyte celowo) zapisała się w historii światowego sportu broniąc tytułu Mistrzów Świata. Jest to ogromny sukces, ale też sukces niespodziewany. W tym tekście nie będę podsumowywał całego występu naszej drużyny, bo o tym możecie poczytać na stronach sportowych. Postaram się jednak przedstawić Wam przedstawić swoje emocje związane z Mistrzostwami i opowiem dlaczego nie wierzyłem w to, że powtórka sprzed czterech lat była możliwa.

Musze się przyznać, że nie byłem zwolennikiem zatrudnienia Vitala Heynena na trenera naszej reprezentacji. Wcześniej nie miałem potrzeby zgłębiania jego osobowości i metod pracy. Nie interesowało mnie jaki ma charakter i podejście do zawodników. Pamiętam jednak, że strasznie mnie denerwował przy linii. Niemiłosiernie irytowały mnie jego miny, jego dyskusje z sędziami czy z ławką trenerską rywali. Wypowiedzi przed i po meczach też nie poprawiały jego wizerunku. Początki z Reprezentacją Polski miał niezłe, jeśli chodzi o wyniki, natomiast gra nadal mnie nie przekonała. Nie sądziłem, że to może wypalić. Dopiero lektura wywiadów z Trenerem i czytanie pochwał pod jego adresem ze strony zawodników sprawiły, że zacząłem zmieniać zdanie.
Wydaje się, że znalazł on sposób na dotarcie do siatkarzy. Na wydobycie z nich tego co potrafią, a nawet i ciut więcej. Co prawda dalej mnie irytuje, kiedy wykłóca się o coś zupełnie nieistotnego przerywając grę w dobrym dla nas momencie, albo kiedy bierze wideoweryfikację przy stanie 2-2, ale widzę, że chłopaki wierzą w to co Trener robi. We wszystkich wywiadach podkreślali to, że potrafił ich zjednoczyć i stworzyć zespół. Nie trzyma się sztywnych zasad, nie wprowadza im musztry, traktuje ich z zaufaniem, po partnersku i póki co ta metoda się sprawdza. Każdy człowiek jest inny i do każdego można inaczej dotrzeć, ale wydaje się, że luzactwo Heynena dociera do największej grupy naszych siatkarzy.

Po finałowym turnieju Ligi Narodów, w którym nie ugraliśmy nic, wydawało się, że plan wejścia do szóstki Mistrzostw Świata mógł być zbyt optymistyczny. Zastanawiałem się co musi się wydarzyć żebyśmy do tej szóstki weszli i wyszło mi, ze konieczne jest wygranie wszystkiego w pierwszej rundzie i liczenie, ze drabinka dobrze się ułoży. No i ułożyła się, bo trafiliśmy do stosunkowo słabej grupy w drugiej rundzie. Wystarczyło wygrać z Argentyną... To był zdecydowanie najgorszy mecz turnieju. Wcześniej wygrywali, choć momentami gra nie wyglądała tak jak powinna żeby móc myśleć o medalu. W meczu z Argentyńczykami gra nie istniała, zawodnicy nie wiedzieli co się dzieje i wynik 3-2 ze słabiutką reprezentacją z Ameryki Południowej oddalił nas od awansu do szóstki.

Potem przyszła Francja. Reprezentacja, która miała grać o złoto, ale pogubiła punkty po drodze i z nożem na gardle przystępowała do drugiej rundy. Dowiedziałam się, że trener Heynen przed meczem z Francją zaprosił dziennikarzy i powiedział im, że wszystkie siły rzucamy na Serbię i żeby nie byli zdziwieni, że z Francuzami przegramy. Szarlatan! Ale zrobił to co chyba trzeba było zrobić. Serbia pewna awansu została zdmuchnięta z parkietu i drużyna spełniła stawiany przed nią cel.

Trafiliśmy do grupy z Włochami i Serbia. Italia cały turniej kombinowała jak się tylko dało, a Serbowie bardzo chcieli się zrewanżować. Bardzo chciałem żeby wyeliminowali Włochów, za te wszystkie kombinacje. Kiedy Serbia wygrała z gospodarzami 3-0 byłem pewny, że z Włochami zagramy o półfinał. Nie byłem jednak przekonany czy będzie to bój zwycięski. Przekonał mnie mecz z Serbią. Wyszliśmy i już w pełni zmotywowaną Serbię ponownie zdmuchnęliśmy z parkietu. Zobaczyłem ogromną pewność siebie, własnych umiejętności i formy, oraz pragnienie zwycięstwa w każdym kolejnym meczu. Kiedy Michał Kubiak powiedział, że nie interesuje ich czy z Włochami wystarczy wygrany set, bo każdy mecz chcą wygrać to uwierzyłem.

Meczu z Włochami nie liczę jako przegranego, bo gdyby trzeba było wygrać 3-0 to tak by się skończyło. Chłopak zrobili co mieli zrobić i Trener zdecydował, że trzeba dać im odpocząć. To samo zrobił trener USA w swoim ostatnim meczu grupowym, ale jemu to nie wyszło na dobre. Zwyciężyliśmy bój godny finału i mieliśmy już srebro, ale chłopaki jasno mówili, że oni chcą to wygrać i nie były to tylko słowa, ale też pewność spojrzenia. Było widać w ich oczach, że Brazylia nie ma szans. Po meczu półfinałowym wielu mówiło, że skoro wygraliśmy z USA to wygramy i finał i ja tez byłem tego zdania, ale nie chciałem mówić o tym głośno. Pewność kolejnych akcji w meczu finałowym była niesamowita. Nawet chwilowe zrywy Brazylii i zbliżanie się do nas na punkt nie zachwiało tej pewności. Wyrwali to po co przyjechali i przeszli do historii.

Trener Heynen postawił na mieszankę doświadczenia i młodości. Wprowadzał do zespołu Mistrzów Świata Juniorów, a obok nich ustawił Mistrzów Świata z roku 2014. Wydawało się to być świetnym pomysłem i bardzo popierałem takie powołania, ale raziła mnie jedna osoba. Bartosz Kurek. Byłem ogromnym przeciwnikiem Bartka w kadrze i pierwsze mecze mistrzostw potwierdziły, że miałem rację. Natomiast to co stało się później to był sportowy cud. Bartek przebił swoją najlepszą formę sprzed wielu lat i zagrał koncertowo. Poprowadził drużynę do zwycięstwa, sam zgarnął statuetkę MVP. Dlatego muszę się przyznać do błędu i zmienić zdanie. Bartosz Kurek w takiej formie i z taką odpornością psychiczną (bo chyba w tym leżał problem) jest tej drużynie niezbędny.

Nasi siatkarze pokazali, że są czymś więcej niż drużyną, a Trener im nie przeszkadzał w integracji. Stąd miedzy innymi odwiedziny rodzin siatkarzy w hotelu, w którym byli zakwaterowani. Heynen swoimi szarlatańskimi metodami wymieszał to wszystko, co było najlepsze w Polskiej siatkówce i osiągnął sukces, którego nawet sam nie planował. Trzeba teraz postępować ostrożnie i pracować dalej w podobnym stylu, żeby mieć się z czego cieszyć w Tokio. Pamiętajmy, że już w przyszłym roku do drużyny dołączy jeden z najlepszych siatkarzy świata Wilferdo Leon, ale przy jego wprowadzaniu do zespołu trzeba uważać żeby nie zapomnieć o taktyce, bo przy odpowiednim rotowaniu składem i z odpowiednim rozkładem ataku aż strach pomyśleć na jaki poziom możemy wejść.
Kamil Bednarek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutujmy w komentarzach!